piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 23


Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam jak weszłam do domu było pójście do zamrażalnika po lody, zamówienie pizzy i zabranie laptopa, żeby obejrzeć jakieś filmy. Preferowałam te co wywołałyby u mnie łzy.
Więc możecie wyobrazić sobie moje zaskoczenie kiedy po około czterech godzinach, z okruszkami po pizzy na moich ubraniach i zmieszanymi łzami smutku i radości usłyszałam pukanie do drzwi.
Oczywiście miałam nadzieję, że to Luke. Ale wiedziałam, że to nie mógłby być on. Więc wstałam, zapominając o argumencie który trafił do mojego mózgu o tym, czemu Ashton Kutcher nie może zdać sobie sprawy, że Natalie Portman naprawdę go lubi bardziej niż na przyjaciela od seksu. Wytarłam moją twarz rękawem od bluzy i otworzyłam drzwi.
Michael?
- Hej? – powiedziałam, ale bardziej zabrzmiało to jak pytanie.
- Mam dobre wieści. Jedziesz z nami i jutro wyjeżdżamy. Więc musisz zacząć się pakować. Najlepiej ter- czy to pizza? – Michael wepchnął mnie do mojego domu, zostawiając mnie przy drzwiach z otwartymi ustami. Jechać z nimi? Nigdy o tym nie pomyślałam.
W końcu mogłam coś z siebie wydobyć.
- O czym ty w ogóle mówisz?
Czemu pozwoliliby jakiejś przypadkowej dziewczynie, którą znają około tygodnia, jechać z nimi? Nie miało to dla mnie żadnego sensu.
- Rozmawiałem z jednym menagerem trasy i Cię pokochał – zdanie było przytłumione przez pizze przy jego twarzy, ale jestem prawie pewna, że go dobrze usłyszałam.
- Skąd on może wiedzieć czy jestem dobra czy nie? Nie mam żadnych filmików na YouTube czy coś…OH. To dlatego chciałeś żebym zaśpiewała w samochodzie.
Sprytny mały drań.
- Yep, więc jedziesz czy nie?
Powinnam? Prawdopodobnie będę musiała porzucić moją pracę i wtedy nie będę zdolna do utrzymania wynajęcia… ale to nie jest tak, że mam jakieś rzeczy prócz ubrań…
I Luke. Nagle mój umysł był przygotowany.
- Pojadę – powiedziałam z uśmiechem.
- Okej, najpierw musimy jechać do LA spotkać naszego producenta, potem wrócimy i zaczniemy trasę w Londynie, potem Miami, wracając do LA i potem do Sydney. Oh, zmuszam Megan żeby jechała też, więc nie będziesz sama.
Okej, teraz naprawdę nie mogłam przestać się uśmiechać. Wracałam do LA, nie jako ta sama przegrana osoba, ale twarda Jaiden ze sławnym zespołem? Pokaże im.
- Nie myślę, że chcesz zabrać Megan dla mnie, tylko dla siebie.
Powiedziałam i puściłam oczko. Zarumienił się i to sprawiło mnie szczęśliwą. Zasługiwał na szczęście jak każdy inny i zawsze wydawał się smutny. Megan mogłaby to zmienić, po prostu to wiedziałam.
- Lubię ją Jaiden, naprawdę – powiedział, w końcu był poważny po zjedzeniu kawałka pizzy.
- Wierzę Ci. I zaufaj mi, ona też Cię lubi – oboje staliśmy przez chwilę, nie wiedząc co powiedzieć – Hej, co ty na to kiedy już się spakujemy zaprosimy ją i Luke’a tutaj na noc filmów? Tylko nasza czwórka.
- To brzmi świetnie. Napiszę do nich. Ty idź się pakować.
Złapał za telefon zanim skończył mówić i popchnął mnie w stronę pokoju, żebym się pakowała. Większość moich rzeczy była spakowana jeszcze z wyprawy nad jezioro. Odkąd prawdopodobnie nie miałam wracać do tego miejsca, byłoby mądrze spakować wszystko.
Kiedy skończyłam pakować wszystko do mojej walizki, usłyszałam pukanie do drzwi.
- Otworzę! – usłyszałam wrzeszczącego Michael’a.
Boże jaki on był podekscytowany.
Zeszłam do salonu kiedy Michael otwierał drzwi. Ukazała się Megan z Lukiem, który szedł blisko za nią. Nie widziałam go kilka godzin, a wydawało się jakby to było kilka dni. Miał na sobie beanie i moją ulubioną koszulkę z Blink-182 oraz czarne rurki. Zauważył, że go oglądam i się uśmiechnął, ukazując dołeczki przez co jeszcze bardziej się wpatrywałam.
- Wow Jaiden, mogę czuć seksualne napięcie padające przez moje ciało. Możesz przynajmniej dać pokój? – ona żartowała ale nie mogłam się powstrzymać o przemyśleniu tej sugestii – Przy okazji, wzięłam kilka moich strasznych filmów. I dobrze! Widzę, że już masz pizze.
Kiedy Megan poszła przytulić Michael’a, ja poszłam do Luke’a.
Doszłam do niego i oplotłam swoje ręce mocno wokół jego talii. Wdychałam jego zapach, mocno i uśmiechając się. Boże on był uzależniający.
- Czy ty mnie wąchasz? – zapytał, rzucając dziwne spojrzenie.
- Nie, ja po prostu… oddycham.
Jego twarz wiedziała, że kłamie, ale co dziewczyna miała zrobić? Pięknie pachniał.
- Jaiden, jesteś taka dziw- przerwałam mu moimi ustami. Nasze usta poruszały się powoli i uśmiechałam się podczas pocałunku.
- Nazwij mnie jeszcze raz dziwną i zobaczysz co się stanie – próbowałam powiedzieć to uwodzicielsko, ale wiedziałam że to nie wyszło tak.
- Może spróbuję zrobić to potem kochana – próbował puścić oczko, ale jest gorszy w tym niż ja. Pchnęłam go mocno i wpadł na ścianę.
- Przepraszam Luke o mój Boże nie wiedziałam że jestem taka silna – powiedziałam naprawdę szybko na jednym wdechu, więc musiało to zabrzmieć jak jakiś bełkot.
- Zapomniałaś jak podbiłaś mi oko czyy?
Cholera.
- Zapomniałam, ale teraz mi o tym przypomniałeś.
- Jesteś znieważającą osobą Jaiden – Luke żartował, ale to mnie uderzyło w zły sposób. Nie chciałam być znieważająca jak Richard. Zrobiłam pakt, że już go więcej nie odepchnę ani nie uderzę. Zaczynając od teraz – Wiesz, że żartuję tak?
- Wiem, po prostu-
Megan przerwała mi zanim mogłam dokończyć zdanie.
- Okej ludzie, oglądamy „Obecność”  bo to najlepszy film.
- Czemu chcesz to oglądać skoro już to widziałaś? – Michael zapytał Megan, ale odpowiedziałam za nią.
- To oczywiste. Obie widziałyśmy ten film i tylko wy się będziecie bali. Więc zamiast nas tulących się do Was, to wy będziecie to robić i przytulać do nas.
Megan przybiła mi piątkę. Luke wyglądał jakby miał zaraz zwymiotować.
- Luke nienawidzi strasznych filmów – powiedział Michael kiedy zauważył gdzie się patrzę.
- Awwww, biedny Lukey. Jaiden się Tobą zaopiekuje, nie martw się – Megan powiedziała szczypiąc go po policzkach w drodze na kanapę. Spowodowało to u mnie złość. Nie miałam powodów do bycia zazdrosną; po prostu nie lubiłam jak ktoś dotyka Luke’a oprócz mnie.
Whoa, zluzuj Jaiden.
Podążyłam za resztą w stronę kanapy upewniając się, że zgasiłam wszystkie światła. Luke siedział z brzegu, a ja obok niego. Michael po drugiej stronie mnie i Megan obok niego.
- Ten film pewnie nawet nie będzie straszny, nie wiem czego się obawiasz Luke – Michael powiedział.


*Nawet nie 5 minut później*

- Ta pierdolona lalka nie jest więcej w tym koszu! Co do kurwy?! – Michael krzyczał, a jego oczy były wprost na ekran. Ledwo co powstrzymywałam swój śmiech, ale Megan nie. Śmiała się najgłośniejszym śmiechem w historii śmiechów.
- Wiesz, że się nie boję tego filmu jeśli Michael ma być taki. To jest za bardzo zabawne – Luke wyszeptał do mojego ucha.
- Cholera –wyszeptałam z powrotem – To znaczy, że nie będziesz miał wymówek żeby być blisko mnie – próbowałam zrobić dziubek, ale to wyszło bardziej jak kaczka.
- Nie potrzebuję wymówek.
Dał swoją rękę wokół mnie, przyciągając bliżej siebie. Oplotłam ręce wokół jego brzucha i położyłam głowę blisko pachy. To jest lepsze; czujesz się jakbyś był daleko stąd.


~*~

Luke dosłownie wyskoczył ze swojego miejsca na kanapie już po raz piąty, kiedy Michael wrzeszczał.
- Co za pojebana matka! Czemu próbuje zabić swoje dziecko?!
- Spróbuj być opętany i w tym samym czasie kontroluj się! –wykrzyczałam do niego.
- Próbujesz powiedzieć, że to w porządku zabić własną córkę? Jaiden to okropne!
Ten argument nie miał sensu. Nie było sposobu, żeby wygrać z Michael’em. Musiałam się tego nauczyć.
- Wiecie co? Idę do łóżka. Bawcie się dobrze przez resztę filmu – podniosłam się i poszłam w kierunku pokoju, ale usłyszałam za sobą kroki.
- Nie możesz mnie zostawić z nimi. Zabierz mnie ze sobą to magicznego miejsca łóżka Jaiden proszę. Boję się – Luke powiedział z głosem dziecka. Jak mogłabym powiedzieć nie?
Kiedy weszliśmy do pokoju, zamknęłam drzwi i odwróciłam się do Luke’a. Zaczął zdejmować z siebie koszulkę i spodnie, zostawiając siebie w bokserkach i Beanie. Nie będę kłamać; to dobrze wyglądało.
- Czemu zawsze się rozbierasz kiedy jesteś ze mną? – zapytałam.
- Wiesz, że śpię tylko pół nago i ty to totalnie kochasz.
- Wcale nie – zaprzeczyłam.
- To dlatego sprawdzasz mnie zawsze przez pięć minut? – Nie, sprawdzam go tyle bo jest niezły. Zamiast powiedzenia tego, po prostu milczałam – Więc mam być pół nagi, a ty w swoich ubraniach? To jest nie fair.
- To był Twój wybór.
Zmarszczył brwi i westchnęłam głośno. Wow, on był poważny. Skoro miałam to zrobić to chciałam mieć trochę zabawy z tym.
Zaczęłam zdejmować powoli koszulkę, patrząc na oczy Luke’a zjeżdżające w dół mojego ciała. Kiedy w końcu przełożyłam ją przez głowę, mogłam przysiąc że trochę się naślinił. Powstrzymałam śmiech i zaczęłam zdejmować swoje ubrania, jeszcze wolniej niż koszulkę.
Wydawał się jakby w końcu zdał sobie sprawę, że mu dokuczał bo potrząsł swoją głową.
- Oh nie, ty nie.
Podszedł do mnie, podniósł i rzucił na łóżko. Ledwo mogłam złapać oddech przed tym jak znalazł się nade mną, jego talia powędrowała między moje gołe nogi. Cicho się pomodliłam, że zdążyłam je ogolić zanim ktoś przyszedł.
- Nie jesteś jedyną, która wie jak dokuczać kochanie – oddychał w moją szyję. Cholera.
Otworzył swoje usta, jeżdżąc swoim językiem wzdłuż mojej szyi, docierając do ucha lekko go nadgryzając. Spowodowało to u mnie dreszcze. Pocałował moje ucho, szyję wielokrotnie razy, lekko stając ją przez minutę co wywołało u mnie jęk.
Jego usta wędrowały w dół obojczyka, biustonosza i do brzucha. Pozwoliłam znowu wydać z siebie jęk kiedy złączył nasze usta razem. Nie wiem jak mogłabym, żyć bez tych pocałunków.
Jego ręce były na mojej talii, przybliżając go bliżej i bliżej mnie.
- Luke –powiedziałam w jęku, kiedy zaczął pocierać biodrami między moimi nogami, a potem nagle przestał. Co?
- Oboje mogą grać w dokuczliwą grę.
Pierdol się Luke’u Hemmingsie.

____________________________________
Dzisiaj małe opóźnienie. Trochę się zawiodłam, że tak mało komentarzy pod ostatnim postem :(
Nie wiem co pisać. Dziękuje za 26k!
Do zobaczenia xx 

piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 22

Z boku po prawej stronie jest ankieta do wypełnienia. Zapraszam do tego :) Chciałabym zrobić jakiś konkurs związany z ff i by się odbył w czwartek, a zwycięzca dostanie długi spoiler :) Ale to od Was zależy czy będziecie chcieli x Miłego czytania.
______________________________________________________________________

Obudziłam się rankiem, czując zimno jak nigdy. Przynajmniej z przodu. Miałam gęsią skórkę w dolnej części ciała, podczas kiedy tył był prawie spocony od ciepłej klatki piersiowej, która trzymała mnie w uścisku.
Odwróciłam się do Luke’a, przyciągając przykrycie na moje ciało, żeby nic nie było odkryte. Jego ręce nieświadomie przyciągnęły mnie bliżej jego ciała ze zadowolonym wyrazem na jego twarzy. Mogłabym się do tego przyzwyczaić.
Ale pamiętam, że dzisiaj może być ostatni dzień kiedy go widzę na kilka miesięcy.
Próbowałam trzymać moje emocje pod kontrolą, ale to nie działało. Promienie słoneczne przeszywające przez małe okno w szopce, padały na twarz Luke’a. Teraz mogłam jeszcze bardziej uwierzyć, że jest aniołem.
Wciąż nie mogłam oprzeć się chęci, żeby dotknąć jego twarzy. Przyłożyłam do jego policzka i zjeżdżałam moimi palcami w dół jego szyi, klatki piersiowej do jego brzucha i oplotłam ręce wokół jego talii.
Ten chłopak nie wie, jak perfekcyjny jest.
Przeniosłam twarz bliżej jego szyi i przyssałam się do miejsca, gdzie postanowiłam zrobić malinkę. Dziewczyny mogą brać to do zrozumienia, że mają się od niego odwalić. Kiedy to robiłam jego ręce mnie ścisnęły sygnalizując, że już nie śpi.
Wycofałam się, uśmiechając się z powodu mojego sukcesu – zostawienia wielkiego śladu na jego szyi.
- Dzień dobry piękna – powiedział nawet nie otwierając oczu. Wyglądał na szczęśliwego, jakby jego życie nie mogłoby być lepsze. Rozumiem go. Jego zespół miał jechać w światową trasę.
- Cześć – wyszeptałam cicho mając nadzieję, że mnie usłyszał. Luke powoli otworzył swoje oczy i uśmiechnął zanim zobaczył moją twarz.
- Co jest?
Nie chcę żebyś wyjeżdżał. Wiem, że w chwili kiedy opuścimy to łóżko, wszystko wróci do rzeczywistości.
Myślałam co mam odpowiedzieć, żeby nie zabrzmieć na samolubną. Nie mogłam znaleźć słów.
- Nic, wszystko w porządku. Powinniśmy spróbować dostać się do domu- zdecydowałam, podnosząc się i szukając koszulki. Znalazłam ją pogniecioną i wilgotną na podłodze, ale założyłam ją na siebie, nie martwiąc się o szukanie stanika.
Założyłam na siebie mój fałszywy uśmiech i odwróciłam do niego.
- Chodź.
On powoli zdjął z siebie okrycie i wstał, rozciągając swoje ręce za głowę. Jego mięśnie się naprężyły. Boże, czemu on zawsze musiał to robić?
Zauważył, że go oglądam i się zarumienił. Wyobraziłam sobie, że powie coś w stylu ‘ Lubisz to co widzisz’ lub ‘Przestań się ślinić’ Ale zdałam sobie sprawę, że to była tylko gra. Otworzył się przede mną.
Podszedł do mnie i chwycił za rękę. Wyszliśmy na zewnątrz, czując się niepokonanymi.
Ashton był na zewnątrz i nas zauważył.
- Dzięki Bogu, szukałem Was.
- Cóż, gdybyście nie zamknęli wczoraj drzwi to nie musiałbyś nas szukać– wytknęłam do niego język. Kiedy go mijaliśmy odezwałam się- Ale dziękuje.
Luke nie usłyszał tego raczej. Jeśli nie zamknęliby tych drzwi, nigdy byśmy nie porozmawiali i nie naprawili wszystkiego. Ashton uśmiechnął się do mnie i pokazał ustami coś w stylu ‘Cieszę się’


~*~

Kiedy wracaliśmy do Sydney zdecydowałam, że pojadę z chłopakami. Kochałam dziewczyny, ale mogłam je widzieć kiedy chcę.
Jechaliśmy samochodem i słuchaliśmy muzyki. Ashton prowadził i Michael siedział na przednim siedzeniu. Siedziałam po środku z Calumem i Lukiem po obu stronach. Nagle Michael przyciszył muzykę.
- Hej, Jaiden? Pamiętasz tą piosenkę co napisałaś?
- Którą? Gotta Get Out? – zapytałam zastanawiając się czemu pyta.
- Tak tą. Możemy ją zaśpiewać znowu? Teraz?
- Okej – powiedziałam wzruszając ramionami.
Po skończonym śpiewaniu uśmiechnął się.
- Świetnie, to było idealne.
Zaczął robić coś w swoim telefonie, ale to zignorowałam. Luke położył swoją dłoń na moje kolano i je lekko ścisnął.
- Twój głos jest niesamowity.
- Twój jest dziesięć razy lepszy, nie prowokuj mnie do zaczynania – uśmiechnęłam się na komentarz od niego.
- O Boże – Michael westchnął z przedniego siedzenia – Nie zamierzacie być jednym z tych słodkich związków prawda? Jeśli tak, wypieram Cie Luke jako członek zespołu.
- Zobacz jak dobrze Twój zespół przetrwa bez seksownego wokalisty Mikey- powiedziałam do niego uśmiechając się.
Reszta podróży zeszła bez żadnych powikłań. Dużo śpiewaliśmy i podziwialiśmy krajobraz za oknem. Kiedy w końcu dojechaliśmy do mojego domu ( byłam pierwsza do odstawienia) Luke odprowadził mnie do drzwi jak gentleman i przyniósł moją wielką walizkę.
- Więc zgaduję, że zobaczę Cię… - zacichłam, niepewna co powiedzieć.
- Spójrz na mnie – Luke położył swój palec na moją brodę i zmusił do spojrzenia na niego – Nie musisz się o nic martwić. Będę o Tobie codziennie myślał Jaiden. Zobaczysz mnie zanim się zorientujesz.
Złożył delikatny pocałunek na moich ustach i odszedł.
- Kochamy Cię Jaiden! – wykrzyczeli chłopacy w tym samym czasie odjeżdżając zanim miałam szansę im odpowiedzieć. Zostawiając mnie samą z nieszczęśliwą mną.



~Tajemniczego POV~ 

- To dziewczyna? Jaiden? – zapytałem chłopaka z australijskim akcentem po drugiej stronie telefonu.
- Tak, nie jest cudowna? – zapytał, oczekując najlepszego.
- Jest całkiem dobra – odpowiedziałem. Bycie menagerem tras po USA, powodowało często do podjęcia takich decyzji – Nie ma mowy, że ta trasa ma się odbyć bez niej. Co ty na to żeby przywieźć ją tutaj do LA na spotkanie?
Michael zawahał się.
- Myślałem, że na pewno jedziemy?
- Wy tak. Ona jest dobra, ja po prostu muszę… być pewny, że jest wystarczająco dobra. Osobiście.
- Zgaduję, że to zadziała. Simon nie ma nic przeciwko?
- Zdecydowanie – skłamałem lekko. Simon nie wiedział o tym.
- Świetnie, więc lot jutro rano?
- Zgadza się.
Głupi gówniarz.
- Będziemy tam. Dziękuje Panu bardzo, nie wiesz ile to dla nas znaczy.
- Nie, to dla mnie zaszczyt.
Rozłączyłem się i uśmiechnąłem szeroko z faktu jak ten zespół jest głupi. Jeśli Simon chciał ich tu szybciej, powiedziałby im.
W końcu będę miał tę sukę z powrotem, żeby jej mama była szczęśliwa. A potem się ich pozbędę.
__________________________________________________________________________

Hmmm, kim może być ta tajemnicza osoba? :o Macie jakieś pomysły?

Jak już wspomniałam zrobię konkurs o którym jeszcze Was poinformuję na koncie ff.
Polecajcie innym ff oraz komentujcie :D Na razie z ankiety wynika, że 10 osób czyta, ale nie komentuję ;)
No i pamiętajcie o #BMBTYpl na Twitterze.
Jak macie pytania odnośnie ff to zadawajcie na TT ;)

Do zobaczenia xx

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 21 cz.2

- Luke, to jest urocze. Nie wiedziałam, że to tutaj jest.
Najwyraźniej była tutaj mała szopa z tyłu domu, nie daleko doku. Luke ostrożnie wszedł w głąb. Paliły się świeczki, które były na małych półkach. Szopka była mała i zimna, ale było tu sucho.
Przypadkowo miało tutaj łóżko.
Widząc je spowodowało to u mnie nerwy. Bardziej niż kiedykolwiek. Oczekiwał czegoś ode mnie?
Cóż, sądząc po moich akcjach...
- Jesteś zajebiście piękna Jaiden, wiesz to?
Nie.
Próbowałam spojrzeć na jego twarz, ale jego ciało było rozpraszające. W słabym świetle, które wytwarzały świeczki mogliśmy zobaczyć tylko nasze podstawowe cechy. Ale jego tatuaż było dobrze widać, tak jak jego perfekcyjnie wyrzeźbioną klatkę piersiową.
Zaczął podchodzić bliżej mnie, powodując w moim brzuchu to samo uczucie co zawsze.
Zdecydowałam skupić się na czymś innym; deszcz robiący hałas, bo uderzał w dach czy muzyka dochodząca ze środka domu.
- Spójrz na mnie - wyszeptał w moje ucho. Podskoczyłam, bo nie spodziewałam się, że jest już tak blisko mnie.
Odwróciłam się do jego twarzy patrząc na zaciemnione oczy. Świadomość uderzyła mnie, że to może być ostatni raz na długi czas kiedy je widzę. Za kilka dni miał wyjechać w trasę i mógłby być za bardzo zajęty, żeby zobaczyć mnie przed tym jak wyjedzie.
To mogło wytłumaczyć dlaczego nagle zaatakowałam jego usta. Zajęczał i to było jak muzyka dla moich uszu. Odkąd nasze usta były złączone, stres i niepewność ode mnie odeszły.
Byłam tylko ja i Luke.
Całowaliśmy się i całowaliśmy za każdym razem coraz bardziej namiętniej. Nie zdałam sobie sprawy, że powoli zbliżamy się do łóżka, aż do momentu kiedy tył moich kolan dotknął go.
Pozwoliłam sobie opaść na łóżko i przyciągając go tak, że znajdował się nade mną. Niespodziewanie sapnęłam, a on przerwał na chwilę pocałunki.
- Jestem za ciężki? Mogę z Ciebie zejść - przerwałam mu przyciągając jego twarz do mojej, zostawiając pocałunek na ustach.
- Nie jesteś za ciężki. Po prostu widzę Cię bez koszulki nade mną - uśmiechnęłam się i on zrobił to samo.
Przygryzł swoje usta i je oblizał. Nie mogłam się powstrzymać, żeby go nie pocałować znowu. Ręka, którą się podpierał, przeniósł na moją talię i przyciągnął bliżej, całując mnie tak namiętnie, że nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Jego pocałunki przeniosły się z moich ust na moją szyję, więc przekręciłam głowę na bok, żeby miał łatwiej. Nigdy nie czułam się tak wspaniale. Zawsze zastanawiałam się jaki jest sens posiadania szyi. Teraz wiem.
Chciałam żeby wiedział co ze mną robi, więc go odepchnęłam. Luke wyglądał na zakłopotanego przez chwilę, do czasu kiedy osiedliłam się na jego kolanach, idąc powoli do jego szyi. Najpierw dałam zwykły, prosty pocałunek, ale potem sprawiałam je słodsze i brudniejsze. Jego ucisk na mojej talii stawał się coraz większy, jakby nie miał mnie wystarczająco blisko.
Teraz wie jak się czuję.
Wróciłam do jego najsłabszego miejsca i zostawiłam ślad mojego języka, przed tym jak zaczęłam lekko ssać. Wydał z siebie najlepszy jęk na całym świecie. Na chwilę przestałam.
Natychmiastowo przeniósł swoje usta na moje, przyciskając je mocno w jak najlepszy sposób. Zostawiłam ślad po moich palcach na jego kręgosłupie, powodując u niego skurcz i przeniósł mnie z powrotem na łóżko. Jego ręce znalazły się na mojej koszulce i zdjął ją ze mnie. Pozwoliłam mu odkąd była mokra i niewygodna. Jego oczy przeniosły się w dół mojego brzucha powodując u mnie to samo uczucie co wcześniej. Ale dziesięć razy silniejsze.
Pochylił się i pocałował mój pępek. Załaskotało, ale było lepsze niż jego pocałunki na mojej szyi, które były trudne do uwierzenia. Jego pocałunki skończyły się przy moim staniku. Zatrzymał się.
- Jaiden...- powiedział niepewnie - Wszystko w porządku z tym?
Ledwo zdołałam złapać oddech.
-Bardziej niż w porządku.
Po tym mój stanik zniknął i zostawił mnie i Luke'a kompletnie nagich.
Luke Hemmings patrzył na mnie w zachwycie, jakby nie widział czegoś jak ja w swoim życiu.
Zazwyczaj nie byłam pewna swojego ciała, ale przy nim czułam jakbym nie miała o co się martwić.
- Nie chcę na Ciebie naciskać jeśli nie chcesz czegoś zrobić Jay - powiedział słodko.
Wiedziałam co ma na myśli. Byłam gotowa, żeby uprawiać z nim seks?
Mówiąc to słowo spowodowało to u mnie chęć krzyczenia i schowania pod moim łóżkiem. Ale to co robimy nie wygląda na złe. Wydaję się naturalne.
Wiem, że to było za wcześnie, ale kiedy miałabym szanse? Oni mieli wyjechać i stać się sławni.
Na pewno by o mnie zapomniał.
- Jaiden, widzę Twoje wahanie. Nie zrobimy tego.
Co?
- Ale ja chcę Luke.
- Jeżeli naprawdę byś chciała, od razu zgodziłabyś się i wiesz to.
Przemyślałam jego argument. To, że najpierw chciałam to przemyśleć nie znaczyło, że nie chcę tego robić.
- Luke. Nie możesz mieć pół nagiej dziewczyny przed sobą i powiedzieć jej, że nie chcesz tego robić.
To wydawało się uzyskać z powrotem ogień w jego oczach.
Wyglądał jakby walczył ze sobą. Przygryzł swoje usta z pokusą mojego ciała. Szczerze to nic mnie bardziej nie podniecało niż ten widok.
- Wiesz, że chcesz - wyszeptałam próbując być uwodzicielską. To bardziej brzmiało jakbym była słaba przez jego bliskość.
- Nigdy nie chciałem niczego bardziej - wrócił do mojej szyi, zostawiając pocałunki zbliżając się do mojego ucha - Ale proszę, załóż z powrotem na siebie koszulkę.
Westchnęłam ciężko.
- Moja koszulka jest przemoknięta. Nie chcę jej zakładać.
Jego twarz wydawała się jakby zrozumiał, że mówię prawdę.
- Przynajmniej odwróć się w innym kierunku. Nie chcę być kuszonym Twoim cholernie seksownym ciałem kochanie.
To wywołało u mnie uśmiech. Wcześniej myślałam, że Luke próbuje tylko się do mnie dostać. Ale kiedy poczułam jego ręce owijające się wokół mojej talii, przyciągające mnie bliżej do niego, mogliśmy się wzajemnie ogrzewać. Nie mogłoby być coś źle.
- Jaiden? Jest coś o co chciałbym Cię zapytać.
Cholera.
Chce być moim chłopakiem, a to rujnowałoby chwilę bo powiem nie. Nie jestem ekspertem w związkach, ale wiem że na odległość nie wychodzą. Zwłaszcza kiedy jeden jest w zespole. Będzie wiele dziewczyn rzucających się na niego. Nie ma wątpliwości.
- Tak?
- Ta piosenka... - odetchnęłam z ulgą kiedy nie zapytał o związek. Ale... jaka piosenka? - Skończyłaś ją za mnie. Nie mógłbym utworzyć lepszego tekstu - zarumieniłam się na ten komplement. Prawie zapomniałam, że ją znalazłam i zakończyłam za niego - Mam na myśli, że ta piosenka jest oczywiście o Tobie... Ale to co ty napisałaś, jest również o mnie?
Ta piosenka była o mnie?
Myślałam, że ją po prostu wymyślił za głowy.
Once I thought that love was something I could never do, never knew that I could feel this much.
Powtórzyłam ten tekst. Mój oddech stał się krótszy niż wcześniej. Słowo na 'm' mnie nawiedzało.
Ale musiałam być szczera.
- Tak, jest.
- Kiedy pomyślałem, że mogę Cię stracić dzisiaj w domu... Jaiden, tak się bałem - powiedział wpychając swoją głowę w moją szyję - Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił.
Powiedział to cicho, że nie jestem pewna czy dobrze go usłyszałam.
Złapałam jego dłoń, przysuwając do moich ust i lekko całując przed ściśnięciem jej.
- Jestem tutaj Luke. Nigdzie się nie wybieram.
Ale ty tak.
___________________________________________________
Woah, co się dzieje? 
Jakie będą dalsze losy Luke'a i Jaiden? Czy będą jeszcze jakieś przeszkody na ich drodze? Przepraszam Was jeżeli są jakieś błędy, ale jak pisałam już na koncie ff, jestem strasznie zmęczona i nie chciałam dodawać dzisiaj rozdziału. Ale stwierdziłam, że go dla Was dodam.
Pamiętajcie, że swoimi komentarzami mnie motywujecie.
Kocham Was xx

piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 21 cz. 1


- Nie jesteś podekscytowana Jaiden?! -Megan pojawiła się obok i pisnęła do mojego ucha. Byłam szczęśliwa, ale niepodekscytowana. Szczerze to nadal jestem w trybie szaleństwa, ponieważ jeszcze pięć minut temu myślałam, że umrę.
- Uh tak! Ale jak wy to do cholery zaplanowaliście? Co do cholery? - zapytałam ją kiedy wszyscy wokół nas się cieszą i rozmawiają z ekscytacją.
Calum w końcu się obudził i rozmawiał z chłopakami z najszczęśliwszym wyrazem na jego twarzy, jaki kiedykolwiek widziałam na jego twarzy. Jak mogłabym chcieć ich tu zatrzymać i odciągnąć od ich szczęścia?
- Tata Ashtona dał im numer Noah i nasz adres. Liam wysłał wiadomość Noah, spotkaliśmy się i zaplanowaliśmy to wszystko. To było trudne, żeby utrzymać to w sekrecie!
To miało sens. Biorąc pod uwagę, że tata Ashtona pracuje w firmie muzycznej, a Noah to kuzyn Asha. To wciąż było niewiarygodne żeby o tym myśleć. One Direction było w tym samym pokoju co ja. Myślałam, że Harry Styles mnie porywa. O mój Boże.
Mówiąc Harry Styles -złapał moje spojrzenie wzdłuż pokoju i przerwał konwersację z Michaelem i podszedł do mnie.
- Cześć, więc ty jesteś Jaiden? -zapytał mnie gładkim, ale seksownym, zachrypniętym brytyjskim akcentem. Jeśli głos mógł sprawić, że możesz zdjąć swoje ubranie to był zdecydowanie jego.
Kiwnęłam lekko.
- Strasznie Cię przepraszam, że Cię tak przestraszyłem. Nie wiedziałem, że nie jesteś częścią planu. Nie mogę sobie wyobrazić jak wstrząsające to dla Ciebie było kochanie.
Ta, on nie wiedział. Nie rozumiał jak się czułam, że mój ojczym przyszedł mnie zabić.
- Jest w porządku, nie powinnam brać tego aż tak na poważnie. Nic wielkiego -mój głos nagle zabrzmiał bardzo amerykańsko w porównaniu z innymi w pokoju.
Naszą rozmowę przerwał Ashton dając nam wszystkim ogłoszenie.
- Okej ludzie, jest nowy plan. Wracamy jutro do domu. Musimy zacząć planować trasę, ale zrobimy to jeszcze raz kiedy wrócimy. Więc chodźmy wszyscy do domu na ostatnią noc imprezowania!
Wszyscy nagle zaczęli się cieszyć. Ekscytacja rozeszła się po całym pokoju.
Mieliśmy tylko jedną noc ze sobą? Od razu moje oczy zaczęły szukać za Lukiem zauważając, że on też się na mnie patrzy z nieczytelnym wyrażeniem w jego oczach. Nie uśmiechał się więcej. Coś wydawało się puścić nas ku sobie. Nie czułam nawet, że się ruszam. W jednej sekundzie stałam obok Megan i Harry'ego, obok mnie i Luke'a stała cała reszta.
- Chodźcie, uciekajmy stąd. Możecie pogadać jak będziemy w domu, wygląda jakby miało zaraz padać -Calum powiedział poganiając nas do wyjścia ze strasznego pokoju, w dół skrzypiących schodów i z 'nawiedzonego' domu.
Słysząc zamykające się drzwi za mną, spojrzałam na niebo. Mieli rację. Księżyc albo gwiazdy nie były już widoczne, były zakryte chmurami. Wiatr był nawet silniejszy niż ten kiedy tu przyszliśmy.
-Widzimy się w domu -Calum powiedział wyczuwając napięcie. Ruszył przed siebie dając mi niepokój.
Nie byłam gotowa na rozmowę z Lukiem. Myślę, że nigdy nie będę.
Więc zaczęłam iść.
Nie słyszałam żadnych kroków za mną. Jedynie dudniące chmury, gotowe żeby eksplodować. Szelest, który zostawiłam po moich krokach sprawiał hałas.
- Jaiden! -Luke wykrzyczał kilka kroków za mną. Przestałam iść wiedząc, że dobrze robię.
Prawdopodobnie bym się zgubiła gdybym nie miała go ze sobą.
Stałam i patrzyłam się w ziemie, kiedy on próbował mnie złapać.
- Jaiden -powtórzył.
Nie wiedziałam jak mu odpowiedzieć. To co powiedział wcześniej w domu, był skłonny oddać siebie za mnie. Czemu to zrobił? Czemu sprawia, że tak się czuję?
- Słuchaj, Jaiden. Wiem, że to nie jest dobry moment, ale zerwij z Michaelem, proszę. On Cię oszukuje -prawie go wyśmiałam, ale to za poważne. Mój oddech zaczął przyśpieszać -On nie jest dla Ciebie dobry. I wiem, że zachowywałem się potem jak dupek i przepraszam za to. Ale oboje wiemy, że jest coś między nami i nie możemy tego więcej zignorować.
Nadal mu nie odpowiedziałam, chociaż mój oddech złapał jego słowa i zaczęłam się trząść. Wiec obrócił mnie przodem do siebie, ale moje oczy nie opuściły ziemi. Jego ręka była na moim ramieniu i to była jedyna rzecz o której mogłam w tym momencie myśleć. Nie że było ciemno, strasznie i zaczęło padać - jego luźny uchwyt na moim ramieniu.
Jego wskazujący palec drugiej ręki powoli ruszył w stronę mojego podbródka, zmuszając mnie spojrzeć na niego. Ledwo widziałam jego rysy na twarzy, ale widziałam jego oczy. Jasne, niebieskie oczy, które mogłam widzieć w mojej duszy. Przeniósł swoje czoło bliżej mojego tak, że się stykały. Zamknął oczy, delektując się momentem.
- Zerwij z nim, proszę.
- Luke-
W końcu się odezwałam, ale nie pozwolił mi dokończyć zdania. Zaczął przybliżać swoje usta w kierunku moich, ale go odepchnęłam. Deszcz zaczął padać mocniej. Spojrzał zmieszany dlaczego go odepchnęłam, kiedy też chciałam go pocałować.
- Nie możesz oczekiwać, że padnę do Twoich ramion za każdym razem kiedy mnie przeprosisz Luke! -wytłumaczyłam w końcu pozwalając wyjść mojej irytacji ze mnie -Znam Cię pierdolony tydzień, a ty zraniłeś mnie więcej razy niż ktokolwiek w moim życiu! -łzy ze złości zaczęły wypływać z oczu, mieszając się z deszczem -A teraz wyjeżdżasz, jaki jest tego cel?
Mój głos złagodniał zadając ostatnie pytanie. Wyglądał jakby nie wiedział jak odpowiedzieć, zadawał sobie to samo pytanie. Więc pobiegłam, po raz tysięczny.
Drzewa wydawały się rozmyte przez łzy i deszcz. Czułam się słaba. Za słaba. Moje ciało wydawało się jakby zrozumiało co się stało, szloch przeszedł przeze mnie i w tym samym czasie zaczęło grzmieć z nocnego nieba. Moje ciało czuło się ciężkie, nienawidziłam tego uczucia. Miłość była moim największym strachem, w głupim pojęciu - najłatwiejszy sposób do zranienia siebie. To jak zapytanie o coś złego, co może się zdarzyć i dać siebie w roli głównej.
Kiedy dom w końcu pojawił się w moim polu widzenia, zatrzymałam się i gapiłam na niego. Dobiegały światła ze schodów, kolory rozświetlały każde okno. Bawili się, świętowali coś co u mnie przywoływało złamane serce.
Powoli zaczęłam iść w stronę głównych drzwi, nie czując deszczu moczącego moje ubrania i włosy. Czułam się zdrętwiała. Kiedy w końcu doszłam na ganek, złapałam za klamkę i...
Były zamknięte.
Zaczęłam pukać do drzwi, ale stwierdziłam że to bez sensu, bo muzyka jest za głośno i nie usłyszą niczego co jest dwa piętra niżej. Poddałam się i poszłam na bok domu, żeby usiąść pod ścianą. Położyłam głowę między kolana i pozwoliłam, żeby deszcz na mnie padał dając mi zimne uczucie.
Może Australia nie była dobrym pomysłem po tym wszystkim. Może powinnam zostać w Kalifornii i kontynuować moje cudowne życie. Może po tym czasie byłam w błędzie. Richard miał rację. Zasługiwałam na wszystko co mi zrobił, ponieważ byłam zmęczona.
- Jaiden.
Dobry Boże, nie znowu.
Podniosłam się i ujrzałam anielskiego, mokrego chłopaka przede mną.
- Czemu po prostu nie zostawisz mnie samej Luke?
- Ponieważ nigdy nie czułem czegoś takiego do dziewczyny Jaiden. Chcę żebyś to wiedziała. Okłamałem Jace'a, chciałem po prostu zaimponować kolesiowi okej? Nigdy nie wziąłbym korzyści z Ciebie ani nie zranił celowo. Nigdy w moim życiu. Musisz to wiedzieć. Jesteś nie z tego świata Jay, w lepszy sposób.
Jego niebieskie oczy stawały się coraz bardziej milsze z każdym jego słowem co sprawiało, ze mi wierzyłam. Każde słowo. Nikt nie pojawił się z przezwiskiem dla nie, nigdy. To brzmiało specjalnie z jego ust, powodując uczucie w moim brzuchu, którego wcześniej nie miałam.
- Luke, jest coś o czym muszę Ci powiedzieć -wyszeptałam, a moje oczy nie opuściły jego -Michael i ja się nie spotykamy. Po prostu chciałam żebyś był zazdrosny, zranić Cię za to jak mnie traktowałeś...
Jego twarz na początku przybrała grymas, ale po chwili się rozpromieniła.
- Zasługiwałem na to. Zasłużyłem na to, że na mnie krzyczałaś, biłaś mnie. Na wszystko -zaczął się do mnie znowu przybliżać co wywołało u mnie szybsze bicie serca i szybsze oddychanie. Cholera jasna -Ale nie możesz zaprzeczyć tego co do mnie czujesz -zakończył szepcząc i podchodząc coraz bliżej, z każdym słowem.
Mogłam powiedzieć, że on nie wiedział jak na mnie działa i był z tego uradowany. Nie byłam nawet świadoma deszczu wokół nas. Tylko Luke się liczył.
- Po prostu powiedz mi co myślisz.
Wzięłam głęboki wdech.
- Luke, mam wiele uczuć... -zaczęłam - Mam do Ciebie wiele silnych uczuć i się boję -zakończyłam, w końcu byłam szczera- Nie mam pojęcia co robić.
- Co powiesz o tym -powiedział spokojnie, przynosząc swoją przemokniętą dłoń do mojego policzka mokrego od łez -Pocałuj mnie.
Powoli przeniosłam swoje ręce na jego ramiona i przyciągnęłam tak blisko jak się da, ale nie dotykając naszych ust. Był tak blisko, ale chciałam go pokusić do tego. Byłam świadoma wszystkiego. Jego oddech uderzał moją twarz i był nierówny. Zamknęłam oczy, pozwalając się im zetknąć, ale bez pocałunku. Potem trochę się odsunęliśmy.
Nagle pociągnął mnie w stronę domu dotykając swoimi ustami moich z taką pasją, że zabrakło mi prawie tchu. Jego miękkie usta na moich smakowały niesamowicie i totalnie znielubiłam nasze poprzednie pocałunki. Ten był lepszy. O wiele lepszy. Jego ręce przeniosły się z mojej twarzy w inne miejsce tak, że było niemożliwe żebym uciekła, nawet jakbym chciała. Przeniosłam ręce z twarzy na jego mokre włosy, wplątałam je w jego blond włosy. Chciałam to zrobić odkąd zobaczyłam go w matematycznej klasie.
Dał mi znać że to lubi - przez jęk. Jego ręce przeniosły się ze ściany na moje ręce a potem na talie. Jego usta wciąż były na moich, nie miałam dość. Każdy pocałunek stawał się coraz bardziej niechlujny i lepszy w tym samym czasie, nagle nasze języki się w to wciągnęły. Moje ręce przeniosłam w dół i dotykałam jego idealnie wyrzeźbionego brzucha. Złapałam za pasek od spodni i przyciągnęłam tak blisko jak tylko mogłam. Zaczął pocierać biodrami o moje, więc przysunęłam go jeszcze bliżej. Wydobyłam z siebie jęk co spowodowało, że Luke polubił to jeszcze bardziej.
Deszcz spowodował, że nasze ubrania się do nas przykleiły. Kiedy jego usta były na mojej szyi, moje ręce znalazły się pod jego koszulką, zdjęłam ją i rzuciłam nie wiadomo gdzie. Ta koszula była złem, że zakrywa tak piękne ciało, które nie zasługuje na to żeby kiedykolwiek było zasłonięte. Mimo, że padało jego klatka piersiowa biła ciepłem. Ocieplała mnie, bo byłam blisko niego. Zaczął ssać moją szyję powodując, że głowa odchyliła się do tyłu.
Przeniósł swoje usta w kierunku mojego ucha i wyszeptał.
- Odkąd nie możemy wejść do środka przez to, że drzwi są zamknięte, chodź tutaj. Chcę Ci coś pokazać.

__________________________________________
Luke i Jaiden w końcu się pogodzili. Cieszycie się?
Znowu Wam przerwałam w takim momencie hahah. Wybaczycie mi?
Ciekawe co ten Luke chce pokazać Jaiden....
Cieszę sie bardzo,że coraz więcej osób czyta to tłumaczenie sdrfyg motywuje mnie to do dalszego pisania.
#BMBTYpl - hasztag na Twitterze

Do kolejnego miśki xx

wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 20

Zacznę od tego że 'Bring me back to you' zostało wybranie jako blog miesiąca październik  !!! Dziękuje Wam bardzo za oddanie głosy!
W komentarzu możecie mi podać swoje usery na wattpad i dać follow, a potem mogę dedykować Wam rozdziały :)
_________________________________


Jeżeli mówiłam, że budzenie się nago obok Caluma było najbardziej niezręcznym momentem w moim życiu - myliłam się. Siedzenie przy stole podczas śniadania z innym chłopakiem oraz chłopakiem do którego masz uczucia ( był dobre albo złe, nadal nie byłam pewna) i chłopakiem, z którym rzekomo się spotykałaś. To był zdecydowanie najbardziej niezręczny moment w moim życiu. Zwłaszcza kiedy osoba, do której coś czujesz gapi się w oczy fałszywego chłopaka. Kiedy on myślami jest wszędzie tylko nie w kuchni. Calum po prostu wyglądał na zmieszanego i słodkiego z jego nieładem na głowie i czerwonymi oczami.
Jedną rzeczą, która trzymała mnie przy tym stole i powstrzymywała od celowego dławienia się tylko po to, żeby uciec od stołu- był Ashton. Próbował poprawić mi nastrój robiąc śmieszne miny do mnie i śmiać się poprzez stół. Byłam mu bardzo wdzięczna za to. Jeśli miała słyszeć śmiech hieny przez resztę swojego życia, nigdy nie byłabym smutna.
Wszyscy inni wyszli do sklepu, jakby od tego zależało ich życie. Zabrali dwa auta, a jechali tylko do sklepu spożywczego. Nie ma ich już od dwóch godzin. Nie wiem ja oni mogli zabrać wszystkich domowników, a mnie zostawić z tymi ludźmi.
Więc to jest moje życie.
Nie byłam nawet pewna czy ja i Michael nadal jesteśmy 'razem'. Nie rozmawialiśmy ze sobą od ostatniej nocy i nic nie powiedział też tego ranka. Od kiedy fałszywe związki są tak bardzo skomplikowane?
- Więc Michael - Luke zaczął znikąd - Jak się masz z Jaiden? Słyszałem dużo głosów dochodzących z Twojego pokoju ostatniej nocy.
Co? Pokój Addison był obok Michaela. Oczywiście on znowu tak spał... Zaraz. Odgłosy z pokoju Michaela? Spojrzałam na niego zmieszana, ale on spojrzał na otwierające się drzwi które w końcu przerwały tą niezręczność.
- Jesteśmy w domu! - Odwróciłam się i ujrzałam dziewięć przyjaciół.
- Co Wam to tak długo zajęło? - zapytał Ashton.
- I gdzie są Wasze siatki? - zapytałam zanim mogli odpowiedzieć Ashowi. Zobaczyłam jak Amie rzuca martwiące się spojrzenie na Megan przed odpowiedzią.
- Jakie siatki? Mówiłam Ci, że idziemy na śniadanie - starała się załagodzić to jej kłamstwo, ale pamiętam co słyszałam zanim wychodzili. Co oni wszyscy ukrywają?
Odpuściłam, nie chcąc robić większej dramy między nami po wczorajszej. Jeśli ona nie chce mi uwierzyć, że Jace ją używa - mogła przekonać się o tym na własnej skórze.
- Więc - Amie powiedziała pocierając nerwowo swoją rękę - Wpadliśmy na kilku... Chłopaków w mieście i powiedzieli nam, że jest tutaj nawiedzony dom. Zdecydowanie powinniśmy go sprawdzić. Kocham straszne rzeczy.
- Amie, nienawidzisz strasznych filmów - powiedziałam, a moje podejrzenia znowu wzrosły. Jej twarz się zaczerwieniła i znowu zaczęła pocierać rękę.
- Już nie, wyciągnęłam ją z tego - Addison ją ocaliła - Ona ma teraz obsesję na punkcie duchów.
Kiedy to mogła zrobić skoro ciągle imprezujemy? Próbowałam nie śmiać się z ich okropnych kłamstw. Byłam ciekawa, żeby zobaczyć dlaczego tak kłamią.
- Więc idziemy tam? - Michael powiedział.
- Tak, jak tylko zrobi się ciemniej - Megan spojrzała w jego kierunku. Patrzyli się na siebie przez dłuższą chwilę, do czasu aż ktoś głośno chrząknął. Był to Luke.
- Okej, brzmi jak plan - Ashton powiedział z pewnym siebie, wesołym głosem - Opuśćmy to miejsce o ósmej.
Wszyscy zaczęli wychodzić z pokoju. Podniosłam się i zaczęłam iść w kierunku mojego pokoju, ale poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Odwróciłam się i stanęłam twarzą twarz z Lukiem.
- Jaiden.
Odwróciłam się i zaczęłam iść.
- Nie chcę tego słyszeć Luke. Zostaw mnie samą - minęłam zakręt i weszłam w inny korytarz. Poczułam kolejną rękę na ramieniu, która chciała zwrócić moją uwagę - Luke! Powiedziałam, że kurwa-
To była Megan.
- Oh, hej - powiedziałam spokojnie.
- Hej. Słuchaj, miałaś racje. Naprawdę powinnam Cię posłuchać. Zobaczyłam ja całuje Roxy - powiedziała, a mała łza wyleciała z jej niebieskiego oka - Byłam po prostu zazdrosna, że mogłaś znaleźć tak niesamowitych chłopaków, a ja żadnego. A teraz jest ktoś inny. I masz racje, jeśli po tym mnie znienawidzisz.
- Megan, nie mogłabym Cię znienawidzić - powiedziałam szczerze.
- Ja i Michael się pocałowaliśmy - delikatnie wyszeptała. Byłam zmieszana, bo nie wiedziałam dlaczego miałabym być o to zła. Cieszyłam się. Ona potrzebowała kogoś tak słodkiego jak on.
OH.
- Megan nie! O mój Boże, powinnam Ci powiedzieć. Nie jesteśmy naprawdę razem. Po prostu chciałam sprawić, że Luke będzie zły.
Wypuściła powietrze, które musiała chyba długo trzymać.
- Dzięki Bogu. Czułam się winna. Ale teraz czuję się źle za to, że go spoliczkowałam - obie się na to uśmiechnęłyśmy.
- Jesteś dobrą przyjaciółką. Uderzyłaś chłopaka dla mnie - powiedziałam szczęśliwa dostając chęć przytulenia jej. Więc tak zrobiłam.
- Aw - powiedziała do mojego ucha podczas kiedy się przytulałyśmy - Chodźmy na babski dzień przed tym jak pójdziemy do nawiedzonego domu co?
I tak zrobiłyśmy.

~*~

- Jasna cholera, ten dom jest większy niż penis Liama Payne'a! - powiedziała Addison stojąca przed wejściem do domu. Nie. To dwór był najwyraźniej nawiedzony. Drzewa kołysały się przez wiatr, a sowy pohukiwały. To spowodowało głupie uczucie w moich jelitach.
Było mgliście, przez co dom wyglądał jak umarły. Miał tylko dwa piętra, a wciąż wyglądał na masywny. Okna były popękane, a na nich były deski próbujące to zakryć. Jezioro było za nim, ale zamiast czystości i ładnego widoku, wyglądało na zachmurzone jakby coś się w nim kryło.
- Na co czekamy? - Megan zapytała, po czym złapała mnie za rękę i ruszyłyśmy w kierunku drzwi. W drugiej ręce trzymałam latarkę. Przyszłam przygotowana. Powoli wszyscy zaczęli za nami podążać. Luke był ostatni. Każdy po kolei wszedł, a podłoga skrzypiała pod naszym ciężarem. To było bezpieczne, żeby tutaj być?
- Co teraz? - zapytałam kiedy staliśmy w głównym pokoju. Poświeciłam latarką po pokoju, patrząc na zakurzone obrazy na ścianach. Była pajęczyna pokrywając wszystko, nawet sufit.
- Myślę, że powinniśmy się rozdzielić - powiedziała Roxy. Oczywiście. Zawsze musiała być zdzirowata dziewczyna w każdym horrorze, która zawsze sugerowała głupie rzeczy? Miałam się z nią kłócić, ale Addison zaczęła mówić.
- Masz rację. Ja, ty, Megan, Amie, Clarissa, Jace, Noah, Christina i Blair, chodźcie. Jaiden ty zostań z Michaelem, Ashtonem, Calem i Lukiem.
Co do kurwy? To nie miało sensu. Mieli większą grupę i to były ostatnie osoby z którymi chciałam być. Ta noc zapowiadała się zabawna.
Zanim mogłam się kłócić, oni już poszli.
- Halo? Megan? Ludzie! - wykrzyczałam, ale nie dostałam odpowiedzi.
- Okej, może chodźmy sprawdzić to miejsce? - Michael powiedział. Pokiwałam głową w zgodzie i poszliśmy w kierunku schodów. Co nie było dobrym pomysłem, bo wyglądały tak jakby w każdym momencie mogłyby się złamać.
Usłyszałam ostre walenie dochodzące z góry. Oni też musieli je usłyszeć, bo natychmiast się zatrzymali.
- Co to do kurwy było? - Michael krzyknął szeptem.
- Możemy po prostu iść do domu? - Luke zapytał, który był naprawdę przestraszony. Spojrzałam do tyłu i zobaczyłam spojrzenie zbitego psa i jego rękę, która się nerwowo trzęsła.
- Nie wierzycie w to, że to miejsce jest nawiedzone prawda? - zapytałam patrząc na nich. Oczywiście po mnie Luke'a było widać, że wierzy. Michael wyglądał przezornie, jakby sam nie był nie pewny. Calum i Ashton oboje wyglądali na przestraszonych - Chodźcie, zobaczymy kto tak krzyczy.
Pośpieszyliśmy po schodach, żeby stanąć twarzą z rogiem który miał dziesiątki drzwi po każdej stronie.
- Cholera - Michael powiedział cicho. Zaraz po tym był wielki hałas, który wydawał się dochodzić zza jednych drzwi najdalej od nas. Co może być grane i dlaczego my tu po prostu stoimy?!
- Chce się stąd kurwa wydostać - powiedział Luke.
- Koleś, nie pękaj. Tu są nasi pieprzeni przyjaciele i musimy ich ratować - Ashton powiedział odwracając się do Luke'a.
Zignorowałam ich droczenie się i zaczęłam iść szybko jak mogłam w kierunku drzwi, z których dochodził hałas. Zostawiłam chłopaków kłócących się. Byli jak małe dzieci.
Zatrzymałam się przed drzwiami i obejrzałam je. Miało zakurzony napis Room 13. Oczywiście musiał to być najbardziej pechowy numer na nich. Klamka od drzwi była pokryta pajęczyną, jakby była nie używana przez lata, może nawet wieki. Naciągnęłam rękaw na dłoń i złapałam za klamkę, przekręcając ją.
Zanim mogłam krzyknąć para rąk zakryła mi oczy, a druga usta i wepchnęła do pokoju zatrzaskując za mną drzwi. Moja latarka gdzieś wypadła. Pierwsza myśl jaka wpadła do mojej głowy to taka, że to Richard. W końcu mnie znalazł. Zaczęłam krzyczeć, ale mój głos był niewyraźny przez rękę na moich ustach.
- Shhh, jest okej - ochrypły głos wyszeptał do mojego ucha. Byłam daleko od bycia okej. Jak ktoś mógł powiedzieć coś takiego? Przynajmniej wiedziałam, że to jest żaden duch czy Richard.
Ugryzłam tą osobę w rękę co spowodowało, że cofnęła ją a ja mogłam krzyczeć.
- LUKE! - Wykrzyczałam na całe gardło. Luke? Cholera, miało być Michael.
Ledwo powtórzyłam jego imię zanim znowu zakryto moje usta. Na moje szczęście usłyszałam kroki w kierunku drzwi. Wtedy zdałam sobie sprawę, że wprowadzam ich w niebezpieczeństwo. Jak mogę być taka samolubna?
Kogoś głos przerwał moje myśli.
-Jesteś gotowy? - zapytał.
- Tak, zróbmy to. Kamera już kręci - odpowiedział inny.
Wydałam z siebie grymas zdając sobie sprawę, że to się dzieje naprawdę. To nie była gra. Jacy chorzy ludzie nagrywają porwanie? Co oni planowali z nami zrobić? Próbowałam kontrolować swój oddech, ale nie mogłam. Łzy zaczęły wypływać z moich oczu. Oni mieli zamiar nas zabić.
Drzwi się otworzyły i światła zaczęły świecić, więc nie mogłam powiedzieć co się dzieje.
- Cholera - Ashton przeklął patrząc wokół siebie. Miał moją latarkę, którą świecił w moim kierunku.
Kopnęłam osobę za mną, więc mnie puściła, a ja zaczęłam biec w kierunku Ashtona próbując zatrzymać moje łzy. Może mógłby mnie uratować przed osobą, która ruszyła w pogoni za mną. Ręka Ashtona objęła mnie mocno, podczas kiedy drzwi za nami się zatrzasnęły z hukiem.
W końcu wyjrzałam zza klatki piersiowej Ashtona i zobaczyłam czarne, zakapturzone postacie w całym pokoju patrzące na nas. Było około pięciu kamer nastawionych wszędzie.
- Dajcie nam dziewczynę, a pozwolimy Wam odejść - powiedział głęboki głos.
- Nie, weźcie mnie - powiedział Luke wychodząc znikąd. Jego słowa sprawiły coś jak ucisk w moim gardle. On nie mógł tego zrobić. Odeszłam od Ashtona i popchnęłam Luke'a w stronę reszty chłopaków.
- Nie pozwolę Ci zrobić niczego głupiego Luke. Idź.
- Nie Jaiden. Nie pozwolę, żeby coś Ci się stało. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił.
Przestałam oddychać. Nie przez jego słowa, ale dlatego że inny koleś podszedł i zabrał do reszty głupich zakapturzonych gości. Moje wrzaski jak z horroru obeszły po całym pokoju.
- Daj ją z powrotem! - Luke zażądał próbując grać silnego, ale wiedziałam po wcześniejszym że był przestraszony do śmierci.
- Oddam Ci ją z powrotem. Pod jednym warunkiem - powiedział.
- Jaki jest warunek? - Michael zapytał ze znużeniem.
- Wszyscy musicie powiedzieć 'One Direction to najbardziej niesamowity zespół na planecie, ponieważ zapytał czy chcemy jechać z nimi w trasę'.
Cisza obeszła cały pokój, po chwili zdając sobie sprawę z tego co się dzieje. Głosy były brytyjskie.
Światła rozbłysły pokazując pięciu zakapturzonych ludzi stojących z resztą. Zdjęli swoje kaptury okazując swoje brytyjskie twarze.
- Mamy Was! - powiedział Harry do chuja pana Styles.
- Ha! Zrobiliśmy to koleś! - Niall odpowiedział.
Reszta osób w kapturach podeszła i je zdjęła, ukazując twarze reszty zaginionej grupy. Oczywiście oni w tym byli. Próbowałam dać im złowrogie spojrzenie, ale byłam za bardzo oszołomiona wszystkim .
Cztery twarze moich chłopaków były zszokowane.
- Wszystko z nimi okej? - Liam podszedł do nich żeby to sprawdzić, a Calum upadł do tyłu. Liam odskoczył- O Panie.
- Chcecie nas wziąć ze sobą w trasę? - zapytał Michael.
- Tak - Harry odpowiedział - Już rozmawialiśmy z Waszymi rodzicami. Tak Was znaleźliśmy. Ale ostrzegam Was, to jest pierwszy z naszych wielu kawałów.
Twarze trzech chłopaków na środku pokoju spojrzały na siebie i pokazały uśmiech. Biedny Cal nadal leżał na ziemi.
- Jedziemy w trasę z One Direction! - Ashton wykrzyczał skacząc nad Calumem i reszta chłopaków do niego dołączyła.
Wyglądali na szczęśliwych, ale ja byłam smutna. Znalazłam tych niesamowitych przyjaciół i oni mieli mnie opuścić. Nie byłam gotowa, żeby być znowu sama.

__________________________________

Wow, chyba najdłuższy rozdział jak do tej pory!
Teraz się przyznajcie, wiedzieliście od razu że to sprawka przyjaciół czy myśleliście że serio się coś dzieje? hahah. Jak ja to czytałam po angielsku to się mega zdziwiłam, że to One Direction okazało się być 'porywaczami'.
Rozdział dodałam dzisiaj bo zobaczyłam, że mój blog wybrano na bloga miesiąca październik sedrfyguhi
Nawet nie wiem jak mam Wam dziękować. W nagrodę dzisiaj Wam dałam rozdział, ale to i tak nie wystarcza jako podziękowanie.
Pamiętajcie, że motywujecie mnie swoimi komentarzami!!
Do kolejnego xx