- Nie jesteś podekscytowana Jaiden?! -Megan pojawiła się obok i pisnęła do mojego ucha. Byłam szczęśliwa, ale niepodekscytowana. Szczerze to nadal jestem w trybie szaleństwa, ponieważ jeszcze pięć minut temu myślałam, że umrę.
- Uh tak! Ale jak wy to do cholery zaplanowaliście? Co do cholery? - zapytałam ją kiedy wszyscy wokół nas się cieszą i rozmawiają z ekscytacją.
Calum w końcu się obudził i rozmawiał z chłopakami z najszczęśliwszym wyrazem na jego twarzy, jaki kiedykolwiek widziałam na jego twarzy. Jak mogłabym chcieć ich tu zatrzymać i odciągnąć od ich szczęścia?
- Tata Ashtona dał im numer Noah i nasz adres. Liam wysłał wiadomość Noah, spotkaliśmy się i zaplanowaliśmy to wszystko. To było trudne, żeby utrzymać to w sekrecie!
To miało sens. Biorąc pod uwagę, że tata Ashtona pracuje w firmie muzycznej, a Noah to kuzyn Asha. To wciąż było niewiarygodne żeby o tym myśleć. One Direction było w tym samym pokoju co ja. Myślałam, że Harry Styles mnie porywa. O mój Boże.
Mówiąc Harry Styles -złapał moje spojrzenie wzdłuż pokoju i przerwał konwersację z Michaelem i podszedł do mnie.
- Cześć, więc ty jesteś Jaiden? -zapytał mnie gładkim, ale seksownym, zachrypniętym brytyjskim akcentem. Jeśli głos mógł sprawić, że możesz zdjąć swoje ubranie to był zdecydowanie jego.
Kiwnęłam lekko.
- Strasznie Cię przepraszam, że Cię tak przestraszyłem. Nie wiedziałem, że nie jesteś częścią planu. Nie mogę sobie wyobrazić jak wstrząsające to dla Ciebie było kochanie.
Ta, on nie wiedział. Nie rozumiał jak się czułam, że mój ojczym przyszedł mnie zabić.
- Jest w porządku, nie powinnam brać tego aż tak na poważnie. Nic wielkiego -mój głos nagle zabrzmiał bardzo amerykańsko w porównaniu z innymi w pokoju.
Naszą rozmowę przerwał Ashton dając nam wszystkim ogłoszenie.
- Okej ludzie, jest nowy plan. Wracamy jutro do domu. Musimy zacząć planować trasę, ale zrobimy to jeszcze raz kiedy wrócimy. Więc chodźmy wszyscy do domu na ostatnią noc imprezowania!
Wszyscy nagle zaczęli się cieszyć. Ekscytacja rozeszła się po całym pokoju.
Mieliśmy tylko jedną noc ze sobą? Od razu moje oczy zaczęły szukać za Lukiem zauważając, że on też się na mnie patrzy z nieczytelnym wyrażeniem w jego oczach. Nie uśmiechał się więcej. Coś wydawało się puścić nas ku sobie. Nie czułam nawet, że się ruszam. W jednej sekundzie stałam obok Megan i Harry'ego, obok mnie i Luke'a stała cała reszta.
- Chodźcie, uciekajmy stąd. Możecie pogadać jak będziemy w domu, wygląda jakby miało zaraz padać -Calum powiedział poganiając nas do wyjścia ze strasznego pokoju, w dół skrzypiących schodów i z 'nawiedzonego' domu.
Słysząc zamykające się drzwi za mną, spojrzałam na niebo. Mieli rację. Księżyc albo gwiazdy nie były już widoczne, były zakryte chmurami. Wiatr był nawet silniejszy niż ten kiedy tu przyszliśmy.
-Widzimy się w domu -Calum powiedział wyczuwając napięcie. Ruszył przed siebie dając mi niepokój.
Nie byłam gotowa na rozmowę z Lukiem. Myślę, że nigdy nie będę.
Więc zaczęłam iść.
Nie słyszałam żadnych kroków za mną. Jedynie dudniące chmury, gotowe żeby eksplodować. Szelest, który zostawiłam po moich krokach sprawiał hałas.
- Jaiden! -Luke wykrzyczał kilka kroków za mną. Przestałam iść wiedząc, że dobrze robię.
Prawdopodobnie bym się zgubiła gdybym nie miała go ze sobą.
Stałam i patrzyłam się w ziemie, kiedy on próbował mnie złapać.
- Jaiden -powtórzył.
Nie wiedziałam jak mu odpowiedzieć. To co powiedział wcześniej w domu, był skłonny oddać siebie za mnie. Czemu to zrobił? Czemu sprawia, że tak się czuję?
- Słuchaj, Jaiden. Wiem, że to nie jest dobry moment, ale zerwij z Michaelem, proszę. On Cię oszukuje -prawie go wyśmiałam, ale to za poważne. Mój oddech zaczął przyśpieszać -On nie jest dla Ciebie dobry. I wiem, że zachowywałem się potem jak dupek i przepraszam za to. Ale oboje wiemy, że jest coś między nami i nie możemy tego więcej zignorować.
Nadal mu nie odpowiedziałam, chociaż mój oddech złapał jego słowa i zaczęłam się trząść. Wiec obrócił mnie przodem do siebie, ale moje oczy nie opuściły ziemi. Jego ręka była na moim ramieniu i to była jedyna rzecz o której mogłam w tym momencie myśleć. Nie że było ciemno, strasznie i zaczęło padać - jego luźny uchwyt na moim ramieniu.
Jego wskazujący palec drugiej ręki powoli ruszył w stronę mojego podbródka, zmuszając mnie spojrzeć na niego. Ledwo widziałam jego rysy na twarzy, ale widziałam jego oczy. Jasne, niebieskie oczy, które mogłam widzieć w mojej duszy. Przeniósł swoje czoło bliżej mojego tak, że się stykały. Zamknął oczy, delektując się momentem.
- Zerwij z nim, proszę.
- Luke-
W końcu się odezwałam, ale nie pozwolił mi dokończyć zdania. Zaczął przybliżać swoje usta w kierunku moich, ale go odepchnęłam. Deszcz zaczął padać mocniej. Spojrzał zmieszany dlaczego go odepchnęłam, kiedy też chciałam go pocałować.
- Nie możesz oczekiwać, że padnę do Twoich ramion za każdym razem kiedy mnie przeprosisz Luke! -wytłumaczyłam w końcu pozwalając wyjść mojej irytacji ze mnie -Znam Cię pierdolony tydzień, a ty zraniłeś mnie więcej razy niż ktokolwiek w moim życiu! -łzy ze złości zaczęły wypływać z oczu, mieszając się z deszczem -A teraz wyjeżdżasz, jaki jest tego cel?
Mój głos złagodniał zadając ostatnie pytanie. Wyglądał jakby nie wiedział jak odpowiedzieć, zadawał sobie to samo pytanie. Więc pobiegłam, po raz tysięczny.
Drzewa wydawały się rozmyte przez łzy i deszcz. Czułam się słaba. Za słaba. Moje ciało wydawało się jakby zrozumiało co się stało, szloch przeszedł przeze mnie i w tym samym czasie zaczęło grzmieć z nocnego nieba. Moje ciało czuło się ciężkie, nienawidziłam tego uczucia. Miłość była moim największym strachem, w głupim pojęciu - najłatwiejszy sposób do zranienia siebie. To jak zapytanie o coś złego, co może się zdarzyć i dać siebie w roli głównej.
Kiedy dom w końcu pojawił się w moim polu widzenia, zatrzymałam się i gapiłam na niego. Dobiegały światła ze schodów, kolory rozświetlały każde okno. Bawili się, świętowali coś co u mnie przywoływało złamane serce.
Powoli zaczęłam iść w stronę głównych drzwi, nie czując deszczu moczącego moje ubrania i włosy. Czułam się zdrętwiała. Kiedy w końcu doszłam na ganek, złapałam za klamkę i...
Były zamknięte.
Zaczęłam pukać do drzwi, ale stwierdziłam że to bez sensu, bo muzyka jest za głośno i nie usłyszą niczego co jest dwa piętra niżej. Poddałam się i poszłam na bok domu, żeby usiąść pod ścianą. Położyłam głowę między kolana i pozwoliłam, żeby deszcz na mnie padał dając mi zimne uczucie.
Może Australia nie była dobrym pomysłem po tym wszystkim. Może powinnam zostać w Kalifornii i kontynuować moje cudowne życie. Może po tym czasie byłam w błędzie. Richard miał rację. Zasługiwałam na wszystko co mi zrobił, ponieważ byłam zmęczona.
- Jaiden.
Dobry Boże, nie znowu.
Podniosłam się i ujrzałam anielskiego, mokrego chłopaka przede mną.
- Czemu po prostu nie zostawisz mnie samej Luke?
- Ponieważ nigdy nie czułem czegoś takiego do dziewczyny Jaiden. Chcę żebyś to wiedziała. Okłamałem Jace'a, chciałem po prostu zaimponować kolesiowi okej? Nigdy nie wziąłbym korzyści z Ciebie ani nie zranił celowo. Nigdy w moim życiu. Musisz to wiedzieć. Jesteś nie z tego świata Jay, w lepszy sposób.
Jego niebieskie oczy stawały się coraz bardziej milsze z każdym jego słowem co sprawiało, ze mi wierzyłam. Każde słowo. Nikt nie pojawił się z przezwiskiem dla nie, nigdy. To brzmiało specjalnie z jego ust, powodując uczucie w moim brzuchu, którego wcześniej nie miałam.
- Luke, jest coś o czym muszę Ci powiedzieć -wyszeptałam, a moje oczy nie opuściły jego -Michael i ja się nie spotykamy. Po prostu chciałam żebyś był zazdrosny, zranić Cię za to jak mnie traktowałeś...
Jego twarz na początku przybrała grymas, ale po chwili się rozpromieniła.
- Zasługiwałem na to. Zasłużyłem na to, że na mnie krzyczałaś, biłaś mnie. Na wszystko -zaczął się do mnie znowu przybliżać co wywołało u mnie szybsze bicie serca i szybsze oddychanie. Cholera jasna -Ale nie możesz zaprzeczyć tego co do mnie czujesz -zakończył szepcząc i podchodząc coraz bliżej, z każdym słowem.
Mogłam powiedzieć, że on nie wiedział jak na mnie działa i był z tego uradowany. Nie byłam nawet świadoma deszczu wokół nas. Tylko Luke się liczył.
- Po prostu powiedz mi co myślisz.
Wzięłam głęboki wdech.
- Luke, mam wiele uczuć... -zaczęłam - Mam do Ciebie wiele silnych uczuć i się boję -zakończyłam, w końcu byłam szczera- Nie mam pojęcia co robić.
- Co powiesz o tym -powiedział spokojnie, przynosząc swoją przemokniętą dłoń do mojego policzka mokrego od łez -Pocałuj mnie.
Powoli przeniosłam swoje ręce na jego ramiona i przyciągnęłam tak blisko jak się da, ale nie dotykając naszych ust. Był tak blisko, ale chciałam go pokusić do tego. Byłam świadoma wszystkiego. Jego oddech uderzał moją twarz i był nierówny. Zamknęłam oczy, pozwalając się im zetknąć, ale bez pocałunku. Potem trochę się odsunęliśmy.
Nagle pociągnął mnie w stronę domu dotykając swoimi ustami moich z taką pasją, że zabrakło mi prawie tchu. Jego miękkie usta na moich smakowały niesamowicie i totalnie znielubiłam nasze poprzednie pocałunki. Ten był lepszy. O wiele lepszy. Jego ręce przeniosły się z mojej twarzy w inne miejsce tak, że było niemożliwe żebym uciekła, nawet jakbym chciała. Przeniosłam ręce z twarzy na jego mokre włosy, wplątałam je w jego blond włosy. Chciałam to zrobić odkąd zobaczyłam go w matematycznej klasie.
Dał mi znać że to lubi - przez jęk. Jego ręce przeniosły się ze ściany na moje ręce a potem na talie. Jego usta wciąż były na moich, nie miałam dość. Każdy pocałunek stawał się coraz bardziej niechlujny i lepszy w tym samym czasie, nagle nasze języki się w to wciągnęły. Moje ręce przeniosłam w dół i dotykałam jego idealnie wyrzeźbionego brzucha. Złapałam za pasek od spodni i przyciągnęłam tak blisko jak tylko mogłam. Zaczął pocierać biodrami o moje, więc przysunęłam go jeszcze bliżej. Wydobyłam z siebie jęk co spowodowało, że Luke polubił to jeszcze bardziej.
Deszcz spowodował, że nasze ubrania się do nas przykleiły. Kiedy jego usta były na mojej szyi, moje ręce znalazły się pod jego koszulką, zdjęłam ją i rzuciłam nie wiadomo gdzie. Ta koszula była złem, że zakrywa tak piękne ciało, które nie zasługuje na to żeby kiedykolwiek było zasłonięte. Mimo, że padało jego klatka piersiowa biła ciepłem. Ocieplała mnie, bo byłam blisko niego. Zaczął ssać moją szyję powodując, że głowa odchyliła się do tyłu.
Przeniósł swoje usta w kierunku mojego ucha i wyszeptał.
- Odkąd nie możemy wejść do środka przez to, że drzwi są zamknięte, chodź tutaj. Chcę Ci coś pokazać.
__________________________________________
Luke i Jaiden w końcu się pogodzili. Cieszycie się?
Znowu Wam przerwałam w takim momencie hahah. Wybaczycie mi?
Ciekawe co ten Luke chce pokazać Jaiden....
Cieszę sie bardzo,że coraz więcej osób czyta to tłumaczenie sdrfyg motywuje mnie to do dalszego pisania.
#BMBTYpl - hasztag na Twitterze
Do kolejnego miśki xx
- Uh tak! Ale jak wy to do cholery zaplanowaliście? Co do cholery? - zapytałam ją kiedy wszyscy wokół nas się cieszą i rozmawiają z ekscytacją.
Calum w końcu się obudził i rozmawiał z chłopakami z najszczęśliwszym wyrazem na jego twarzy, jaki kiedykolwiek widziałam na jego twarzy. Jak mogłabym chcieć ich tu zatrzymać i odciągnąć od ich szczęścia?
- Tata Ashtona dał im numer Noah i nasz adres. Liam wysłał wiadomość Noah, spotkaliśmy się i zaplanowaliśmy to wszystko. To było trudne, żeby utrzymać to w sekrecie!
To miało sens. Biorąc pod uwagę, że tata Ashtona pracuje w firmie muzycznej, a Noah to kuzyn Asha. To wciąż było niewiarygodne żeby o tym myśleć. One Direction było w tym samym pokoju co ja. Myślałam, że Harry Styles mnie porywa. O mój Boże.
Mówiąc Harry Styles -złapał moje spojrzenie wzdłuż pokoju i przerwał konwersację z Michaelem i podszedł do mnie.
- Cześć, więc ty jesteś Jaiden? -zapytał mnie gładkim, ale seksownym, zachrypniętym brytyjskim akcentem. Jeśli głos mógł sprawić, że możesz zdjąć swoje ubranie to był zdecydowanie jego.
Kiwnęłam lekko.
- Strasznie Cię przepraszam, że Cię tak przestraszyłem. Nie wiedziałem, że nie jesteś częścią planu. Nie mogę sobie wyobrazić jak wstrząsające to dla Ciebie było kochanie.
Ta, on nie wiedział. Nie rozumiał jak się czułam, że mój ojczym przyszedł mnie zabić.
- Jest w porządku, nie powinnam brać tego aż tak na poważnie. Nic wielkiego -mój głos nagle zabrzmiał bardzo amerykańsko w porównaniu z innymi w pokoju.
Naszą rozmowę przerwał Ashton dając nam wszystkim ogłoszenie.
- Okej ludzie, jest nowy plan. Wracamy jutro do domu. Musimy zacząć planować trasę, ale zrobimy to jeszcze raz kiedy wrócimy. Więc chodźmy wszyscy do domu na ostatnią noc imprezowania!
Wszyscy nagle zaczęli się cieszyć. Ekscytacja rozeszła się po całym pokoju.
Mieliśmy tylko jedną noc ze sobą? Od razu moje oczy zaczęły szukać za Lukiem zauważając, że on też się na mnie patrzy z nieczytelnym wyrażeniem w jego oczach. Nie uśmiechał się więcej. Coś wydawało się puścić nas ku sobie. Nie czułam nawet, że się ruszam. W jednej sekundzie stałam obok Megan i Harry'ego, obok mnie i Luke'a stała cała reszta.
- Chodźcie, uciekajmy stąd. Możecie pogadać jak będziemy w domu, wygląda jakby miało zaraz padać -Calum powiedział poganiając nas do wyjścia ze strasznego pokoju, w dół skrzypiących schodów i z 'nawiedzonego' domu.
Słysząc zamykające się drzwi za mną, spojrzałam na niebo. Mieli rację. Księżyc albo gwiazdy nie były już widoczne, były zakryte chmurami. Wiatr był nawet silniejszy niż ten kiedy tu przyszliśmy.
-Widzimy się w domu -Calum powiedział wyczuwając napięcie. Ruszył przed siebie dając mi niepokój.
Nie byłam gotowa na rozmowę z Lukiem. Myślę, że nigdy nie będę.
Więc zaczęłam iść.
Nie słyszałam żadnych kroków za mną. Jedynie dudniące chmury, gotowe żeby eksplodować. Szelest, który zostawiłam po moich krokach sprawiał hałas.
- Jaiden! -Luke wykrzyczał kilka kroków za mną. Przestałam iść wiedząc, że dobrze robię.
Prawdopodobnie bym się zgubiła gdybym nie miała go ze sobą.
Stałam i patrzyłam się w ziemie, kiedy on próbował mnie złapać.
- Jaiden -powtórzył.
Nie wiedziałam jak mu odpowiedzieć. To co powiedział wcześniej w domu, był skłonny oddać siebie za mnie. Czemu to zrobił? Czemu sprawia, że tak się czuję?
- Słuchaj, Jaiden. Wiem, że to nie jest dobry moment, ale zerwij z Michaelem, proszę. On Cię oszukuje -prawie go wyśmiałam, ale to za poważne. Mój oddech zaczął przyśpieszać -On nie jest dla Ciebie dobry. I wiem, że zachowywałem się potem jak dupek i przepraszam za to. Ale oboje wiemy, że jest coś między nami i nie możemy tego więcej zignorować.
Nadal mu nie odpowiedziałam, chociaż mój oddech złapał jego słowa i zaczęłam się trząść. Wiec obrócił mnie przodem do siebie, ale moje oczy nie opuściły ziemi. Jego ręka była na moim ramieniu i to była jedyna rzecz o której mogłam w tym momencie myśleć. Nie że było ciemno, strasznie i zaczęło padać - jego luźny uchwyt na moim ramieniu.
Jego wskazujący palec drugiej ręki powoli ruszył w stronę mojego podbródka, zmuszając mnie spojrzeć na niego. Ledwo widziałam jego rysy na twarzy, ale widziałam jego oczy. Jasne, niebieskie oczy, które mogłam widzieć w mojej duszy. Przeniósł swoje czoło bliżej mojego tak, że się stykały. Zamknął oczy, delektując się momentem.
- Zerwij z nim, proszę.
- Luke-
W końcu się odezwałam, ale nie pozwolił mi dokończyć zdania. Zaczął przybliżać swoje usta w kierunku moich, ale go odepchnęłam. Deszcz zaczął padać mocniej. Spojrzał zmieszany dlaczego go odepchnęłam, kiedy też chciałam go pocałować.
- Nie możesz oczekiwać, że padnę do Twoich ramion za każdym razem kiedy mnie przeprosisz Luke! -wytłumaczyłam w końcu pozwalając wyjść mojej irytacji ze mnie -Znam Cię pierdolony tydzień, a ty zraniłeś mnie więcej razy niż ktokolwiek w moim życiu! -łzy ze złości zaczęły wypływać z oczu, mieszając się z deszczem -A teraz wyjeżdżasz, jaki jest tego cel?
Mój głos złagodniał zadając ostatnie pytanie. Wyglądał jakby nie wiedział jak odpowiedzieć, zadawał sobie to samo pytanie. Więc pobiegłam, po raz tysięczny.
Drzewa wydawały się rozmyte przez łzy i deszcz. Czułam się słaba. Za słaba. Moje ciało wydawało się jakby zrozumiało co się stało, szloch przeszedł przeze mnie i w tym samym czasie zaczęło grzmieć z nocnego nieba. Moje ciało czuło się ciężkie, nienawidziłam tego uczucia. Miłość była moim największym strachem, w głupim pojęciu - najłatwiejszy sposób do zranienia siebie. To jak zapytanie o coś złego, co może się zdarzyć i dać siebie w roli głównej.
Kiedy dom w końcu pojawił się w moim polu widzenia, zatrzymałam się i gapiłam na niego. Dobiegały światła ze schodów, kolory rozświetlały każde okno. Bawili się, świętowali coś co u mnie przywoływało złamane serce.
Powoli zaczęłam iść w stronę głównych drzwi, nie czując deszczu moczącego moje ubrania i włosy. Czułam się zdrętwiała. Kiedy w końcu doszłam na ganek, złapałam za klamkę i...
Były zamknięte.
Zaczęłam pukać do drzwi, ale stwierdziłam że to bez sensu, bo muzyka jest za głośno i nie usłyszą niczego co jest dwa piętra niżej. Poddałam się i poszłam na bok domu, żeby usiąść pod ścianą. Położyłam głowę między kolana i pozwoliłam, żeby deszcz na mnie padał dając mi zimne uczucie.
Może Australia nie była dobrym pomysłem po tym wszystkim. Może powinnam zostać w Kalifornii i kontynuować moje cudowne życie. Może po tym czasie byłam w błędzie. Richard miał rację. Zasługiwałam na wszystko co mi zrobił, ponieważ byłam zmęczona.
- Jaiden.
Dobry Boże, nie znowu.
Podniosłam się i ujrzałam anielskiego, mokrego chłopaka przede mną.
- Czemu po prostu nie zostawisz mnie samej Luke?
- Ponieważ nigdy nie czułem czegoś takiego do dziewczyny Jaiden. Chcę żebyś to wiedziała. Okłamałem Jace'a, chciałem po prostu zaimponować kolesiowi okej? Nigdy nie wziąłbym korzyści z Ciebie ani nie zranił celowo. Nigdy w moim życiu. Musisz to wiedzieć. Jesteś nie z tego świata Jay, w lepszy sposób.
Jego niebieskie oczy stawały się coraz bardziej milsze z każdym jego słowem co sprawiało, ze mi wierzyłam. Każde słowo. Nikt nie pojawił się z przezwiskiem dla nie, nigdy. To brzmiało specjalnie z jego ust, powodując uczucie w moim brzuchu, którego wcześniej nie miałam.
- Luke, jest coś o czym muszę Ci powiedzieć -wyszeptałam, a moje oczy nie opuściły jego -Michael i ja się nie spotykamy. Po prostu chciałam żebyś był zazdrosny, zranić Cię za to jak mnie traktowałeś...
Jego twarz na początku przybrała grymas, ale po chwili się rozpromieniła.
- Zasługiwałem na to. Zasłużyłem na to, że na mnie krzyczałaś, biłaś mnie. Na wszystko -zaczął się do mnie znowu przybliżać co wywołało u mnie szybsze bicie serca i szybsze oddychanie. Cholera jasna -Ale nie możesz zaprzeczyć tego co do mnie czujesz -zakończył szepcząc i podchodząc coraz bliżej, z każdym słowem.
Mogłam powiedzieć, że on nie wiedział jak na mnie działa i był z tego uradowany. Nie byłam nawet świadoma deszczu wokół nas. Tylko Luke się liczył.
- Po prostu powiedz mi co myślisz.
Wzięłam głęboki wdech.
- Luke, mam wiele uczuć... -zaczęłam - Mam do Ciebie wiele silnych uczuć i się boję -zakończyłam, w końcu byłam szczera- Nie mam pojęcia co robić.
- Co powiesz o tym -powiedział spokojnie, przynosząc swoją przemokniętą dłoń do mojego policzka mokrego od łez -Pocałuj mnie.
Powoli przeniosłam swoje ręce na jego ramiona i przyciągnęłam tak blisko jak się da, ale nie dotykając naszych ust. Był tak blisko, ale chciałam go pokusić do tego. Byłam świadoma wszystkiego. Jego oddech uderzał moją twarz i był nierówny. Zamknęłam oczy, pozwalając się im zetknąć, ale bez pocałunku. Potem trochę się odsunęliśmy.
Nagle pociągnął mnie w stronę domu dotykając swoimi ustami moich z taką pasją, że zabrakło mi prawie tchu. Jego miękkie usta na moich smakowały niesamowicie i totalnie znielubiłam nasze poprzednie pocałunki. Ten był lepszy. O wiele lepszy. Jego ręce przeniosły się z mojej twarzy w inne miejsce tak, że było niemożliwe żebym uciekła, nawet jakbym chciała. Przeniosłam ręce z twarzy na jego mokre włosy, wplątałam je w jego blond włosy. Chciałam to zrobić odkąd zobaczyłam go w matematycznej klasie.
Dał mi znać że to lubi - przez jęk. Jego ręce przeniosły się ze ściany na moje ręce a potem na talie. Jego usta wciąż były na moich, nie miałam dość. Każdy pocałunek stawał się coraz bardziej niechlujny i lepszy w tym samym czasie, nagle nasze języki się w to wciągnęły. Moje ręce przeniosłam w dół i dotykałam jego idealnie wyrzeźbionego brzucha. Złapałam za pasek od spodni i przyciągnęłam tak blisko jak tylko mogłam. Zaczął pocierać biodrami o moje, więc przysunęłam go jeszcze bliżej. Wydobyłam z siebie jęk co spowodowało, że Luke polubił to jeszcze bardziej.
Deszcz spowodował, że nasze ubrania się do nas przykleiły. Kiedy jego usta były na mojej szyi, moje ręce znalazły się pod jego koszulką, zdjęłam ją i rzuciłam nie wiadomo gdzie. Ta koszula była złem, że zakrywa tak piękne ciało, które nie zasługuje na to żeby kiedykolwiek było zasłonięte. Mimo, że padało jego klatka piersiowa biła ciepłem. Ocieplała mnie, bo byłam blisko niego. Zaczął ssać moją szyję powodując, że głowa odchyliła się do tyłu.
Przeniósł swoje usta w kierunku mojego ucha i wyszeptał.
- Odkąd nie możemy wejść do środka przez to, że drzwi są zamknięte, chodź tutaj. Chcę Ci coś pokazać.
__________________________________________
Luke i Jaiden w końcu się pogodzili. Cieszycie się?
Znowu Wam przerwałam w takim momencie hahah. Wybaczycie mi?
Ciekawe co ten Luke chce pokazać Jaiden....
Cieszę sie bardzo,że coraz więcej osób czyta to tłumaczenie sdrfyg motywuje mnie to do dalszego pisania.
#BMBTYpl - hasztag na Twitterze
Do kolejnego miśki xx
Cudowny rozdział xx
OdpowiedzUsuńŚwietny *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
@FolllowMeJB
qleuryho9 Nareszcie!!!! *___*
OdpowiedzUsuńJeju jest tak słodko aż mam Ciary ♥ ��
OdpowiedzUsuń@awwmyloux
świetny :D
OdpowiedzUsuńPowiem tylko
OdpowiedzUsuńSkdkskajsjcwkzkqkf :))
Dziękuję ;)
@Luzerka_ups
świetny rozdział *-*
OdpowiedzUsuń@kidrawhxo
SUPER podoba mi sie czekam na nn
OdpowiedzUsuńJsjzkwnzoqjajzoq OMG *-* Megaaaa /@melodiime
OdpowiedzUsuńDodaj szybko nowy! Proszę Cię *-* rozdział świetny <3/ @Joanna9991
OdpowiedzUsuńChujowe, naucz się pisać miłosne sceny. Nie pozdrawiam, przelotny czytelnik.~
OdpowiedzUsuńTylko, że to nie moje ff tylko tłumaczenie :) Również nie pozdrawiam
Usuńboże boskie czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział. Już nie moge się doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńSwietny
OdpowiedzUsuń