piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 22

Z boku po prawej stronie jest ankieta do wypełnienia. Zapraszam do tego :) Chciałabym zrobić jakiś konkurs związany z ff i by się odbył w czwartek, a zwycięzca dostanie długi spoiler :) Ale to od Was zależy czy będziecie chcieli x Miłego czytania.
______________________________________________________________________

Obudziłam się rankiem, czując zimno jak nigdy. Przynajmniej z przodu. Miałam gęsią skórkę w dolnej części ciała, podczas kiedy tył był prawie spocony od ciepłej klatki piersiowej, która trzymała mnie w uścisku.
Odwróciłam się do Luke’a, przyciągając przykrycie na moje ciało, żeby nic nie było odkryte. Jego ręce nieświadomie przyciągnęły mnie bliżej jego ciała ze zadowolonym wyrazem na jego twarzy. Mogłabym się do tego przyzwyczaić.
Ale pamiętam, że dzisiaj może być ostatni dzień kiedy go widzę na kilka miesięcy.
Próbowałam trzymać moje emocje pod kontrolą, ale to nie działało. Promienie słoneczne przeszywające przez małe okno w szopce, padały na twarz Luke’a. Teraz mogłam jeszcze bardziej uwierzyć, że jest aniołem.
Wciąż nie mogłam oprzeć się chęci, żeby dotknąć jego twarzy. Przyłożyłam do jego policzka i zjeżdżałam moimi palcami w dół jego szyi, klatki piersiowej do jego brzucha i oplotłam ręce wokół jego talii.
Ten chłopak nie wie, jak perfekcyjny jest.
Przeniosłam twarz bliżej jego szyi i przyssałam się do miejsca, gdzie postanowiłam zrobić malinkę. Dziewczyny mogą brać to do zrozumienia, że mają się od niego odwalić. Kiedy to robiłam jego ręce mnie ścisnęły sygnalizując, że już nie śpi.
Wycofałam się, uśmiechając się z powodu mojego sukcesu – zostawienia wielkiego śladu na jego szyi.
- Dzień dobry piękna – powiedział nawet nie otwierając oczu. Wyglądał na szczęśliwego, jakby jego życie nie mogłoby być lepsze. Rozumiem go. Jego zespół miał jechać w światową trasę.
- Cześć – wyszeptałam cicho mając nadzieję, że mnie usłyszał. Luke powoli otworzył swoje oczy i uśmiechnął zanim zobaczył moją twarz.
- Co jest?
Nie chcę żebyś wyjeżdżał. Wiem, że w chwili kiedy opuścimy to łóżko, wszystko wróci do rzeczywistości.
Myślałam co mam odpowiedzieć, żeby nie zabrzmieć na samolubną. Nie mogłam znaleźć słów.
- Nic, wszystko w porządku. Powinniśmy spróbować dostać się do domu- zdecydowałam, podnosząc się i szukając koszulki. Znalazłam ją pogniecioną i wilgotną na podłodze, ale założyłam ją na siebie, nie martwiąc się o szukanie stanika.
Założyłam na siebie mój fałszywy uśmiech i odwróciłam do niego.
- Chodź.
On powoli zdjął z siebie okrycie i wstał, rozciągając swoje ręce za głowę. Jego mięśnie się naprężyły. Boże, czemu on zawsze musiał to robić?
Zauważył, że go oglądam i się zarumienił. Wyobraziłam sobie, że powie coś w stylu ‘ Lubisz to co widzisz’ lub ‘Przestań się ślinić’ Ale zdałam sobie sprawę, że to była tylko gra. Otworzył się przede mną.
Podszedł do mnie i chwycił za rękę. Wyszliśmy na zewnątrz, czując się niepokonanymi.
Ashton był na zewnątrz i nas zauważył.
- Dzięki Bogu, szukałem Was.
- Cóż, gdybyście nie zamknęli wczoraj drzwi to nie musiałbyś nas szukać– wytknęłam do niego język. Kiedy go mijaliśmy odezwałam się- Ale dziękuje.
Luke nie usłyszał tego raczej. Jeśli nie zamknęliby tych drzwi, nigdy byśmy nie porozmawiali i nie naprawili wszystkiego. Ashton uśmiechnął się do mnie i pokazał ustami coś w stylu ‘Cieszę się’


~*~

Kiedy wracaliśmy do Sydney zdecydowałam, że pojadę z chłopakami. Kochałam dziewczyny, ale mogłam je widzieć kiedy chcę.
Jechaliśmy samochodem i słuchaliśmy muzyki. Ashton prowadził i Michael siedział na przednim siedzeniu. Siedziałam po środku z Calumem i Lukiem po obu stronach. Nagle Michael przyciszył muzykę.
- Hej, Jaiden? Pamiętasz tą piosenkę co napisałaś?
- Którą? Gotta Get Out? – zapytałam zastanawiając się czemu pyta.
- Tak tą. Możemy ją zaśpiewać znowu? Teraz?
- Okej – powiedziałam wzruszając ramionami.
Po skończonym śpiewaniu uśmiechnął się.
- Świetnie, to było idealne.
Zaczął robić coś w swoim telefonie, ale to zignorowałam. Luke położył swoją dłoń na moje kolano i je lekko ścisnął.
- Twój głos jest niesamowity.
- Twój jest dziesięć razy lepszy, nie prowokuj mnie do zaczynania – uśmiechnęłam się na komentarz od niego.
- O Boże – Michael westchnął z przedniego siedzenia – Nie zamierzacie być jednym z tych słodkich związków prawda? Jeśli tak, wypieram Cie Luke jako członek zespołu.
- Zobacz jak dobrze Twój zespół przetrwa bez seksownego wokalisty Mikey- powiedziałam do niego uśmiechając się.
Reszta podróży zeszła bez żadnych powikłań. Dużo śpiewaliśmy i podziwialiśmy krajobraz za oknem. Kiedy w końcu dojechaliśmy do mojego domu ( byłam pierwsza do odstawienia) Luke odprowadził mnie do drzwi jak gentleman i przyniósł moją wielką walizkę.
- Więc zgaduję, że zobaczę Cię… - zacichłam, niepewna co powiedzieć.
- Spójrz na mnie – Luke położył swój palec na moją brodę i zmusił do spojrzenia na niego – Nie musisz się o nic martwić. Będę o Tobie codziennie myślał Jaiden. Zobaczysz mnie zanim się zorientujesz.
Złożył delikatny pocałunek na moich ustach i odszedł.
- Kochamy Cię Jaiden! – wykrzyczeli chłopacy w tym samym czasie odjeżdżając zanim miałam szansę im odpowiedzieć. Zostawiając mnie samą z nieszczęśliwą mną.



~Tajemniczego POV~ 

- To dziewczyna? Jaiden? – zapytałem chłopaka z australijskim akcentem po drugiej stronie telefonu.
- Tak, nie jest cudowna? – zapytał, oczekując najlepszego.
- Jest całkiem dobra – odpowiedziałem. Bycie menagerem tras po USA, powodowało często do podjęcia takich decyzji – Nie ma mowy, że ta trasa ma się odbyć bez niej. Co ty na to żeby przywieźć ją tutaj do LA na spotkanie?
Michael zawahał się.
- Myślałem, że na pewno jedziemy?
- Wy tak. Ona jest dobra, ja po prostu muszę… być pewny, że jest wystarczająco dobra. Osobiście.
- Zgaduję, że to zadziała. Simon nie ma nic przeciwko?
- Zdecydowanie – skłamałem lekko. Simon nie wiedział o tym.
- Świetnie, więc lot jutro rano?
- Zgadza się.
Głupi gówniarz.
- Będziemy tam. Dziękuje Panu bardzo, nie wiesz ile to dla nas znaczy.
- Nie, to dla mnie zaszczyt.
Rozłączyłem się i uśmiechnąłem szeroko z faktu jak ten zespół jest głupi. Jeśli Simon chciał ich tu szybciej, powiedziałby im.
W końcu będę miał tę sukę z powrotem, żeby jej mama była szczęśliwa. A potem się ich pozbędę.
__________________________________________________________________________

Hmmm, kim może być ta tajemnicza osoba? :o Macie jakieś pomysły?

Jak już wspomniałam zrobię konkurs o którym jeszcze Was poinformuję na koncie ff.
Polecajcie innym ff oraz komentujcie :D Na razie z ankiety wynika, że 10 osób czyta, ale nie komentuję ;)
No i pamiętajcie o #BMBTYpl na Twitterze.
Jak macie pytania odnośnie ff to zadawajcie na TT ;)

Do zobaczenia xx

9 komentarzy:

  1. o no nie, ale wiadomo przecież nie może być pięknie i idealnie :( a rozdział cudowny

    OdpowiedzUsuń
  2. to pewnie ten ojczym czy coś,tak podejrzewam c;

    OdpowiedzUsuń
  3. *____* (przepraszam ale nie stać mnie na dłuższy komentarz xD)

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG *___* Pewnie to ojciec :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Maka paka?!?!? Sr ale to jedyne na co mnie stac :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie, jak zawsze. :)
    @FolllowMeJB

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezuuu tylko nie on, on wszystko zepsuje ! :((( ale rozdział genialny *-* xoxo /@melodiime

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudownyyyy <333 *,* @meow_styles

    OdpowiedzUsuń
  9. To ten ojczym Jaiden ;p
    Nie lubię go...

    OdpowiedzUsuń