piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 37 - FINAŁ

Przeczytaj notkę pod rozdziałem x
__________________________________________

~Megan POV~

- Jasna cholera! – wykrzyczałam kiedy przypadkowo wbiegłam w ścianę w ciemnym pokoju. Spotykaliśmy się tylko po to, żeby porozmawiać. Nie rozumiałam czemu przynajmniej światła nie mogły być zapalone. Rozumiałam, że to jest sekretne spotkanie, ale koleś trochę przesadzał.
- Miło Cię widzieć Megan – głęboki głos rozległ się zza mnie i ciemności. Lekko podskoczyłam i dzięki bogu akurat było ciemno w pokoju, ponieważ to by było troszkę niezręczne.
- Co tam Richard – obróciłam się twarzą do miejsca gdzie słyszałam głos – Jak się tutaj znalazłeś? – pomyślałam trochę o tym zanim się odezwałam – W sumie, wolę nie słyszeć jak mówisz o tym jak zabiłeś policjanta.
Mroczny śmiech rozszedł się po pokoju.
- Zabawne Meg – zrobiłabym wszystko, żeby go w tamtym momencie uderzyć, nienawidzę tego imienia. Ale on by mnie za to zabił. Dosłownie – Słuchaj skarbie. Jaiden nie wzięła nas na poważnie, więc musi za to zapłacić. Ja, osobiście, nie będę miał przyjemności z zabijania Luke’a. Przyjemnością będzie patrzenie na całkowicie załamaną Jaiden może, ale nie zabijanie go. Więc to zostawiam dla Ciebie.
Chociaż wiedziałam, że jestem okropną osobą wchodząc w układ Richarda, nie myślałam że ktokolwiek z wyjątkiem Jaiden ucierpi. Fizycznie przynajmniej. Wiedziałam, że Luke był dobrym chłopakiem, nie wiedziałam że będę miała go zabić. Jakby przyszło co do czego, nawet nie wiem czy byłabym w stanie zabić Jaiden. Mimo, że kradnie chłopaków.
- Nie wiem czy mogę to zrobić… - powiedziałam szczerze. Richard zamarzł w miejscu.
- Co masz na myśli, że nie możesz? Mieliśmy układ. Pomogłaś uciec mi z więzienia i mi pomogłaś i pozbędziemy się Jaiden, więc będziesz miała Michaela z powrotem. Jeśli naprawdę pragniesz go mieć, wejdziesz w to.
- Po prostu nie sądzę, że zabijanie Luke’a cokolwiek rozwiąże – powiedziałam z większą pewnością – Słuchaj, idą na randkę po występie na Santa Monica molo jeśli to pomoże.
Richard się przybliżył i wyszeptał.
- Zabij go, albo ja zabiję Ciebie.
- Ale ja nie mogę- poczułam siłę na mojej twarzy a potem ciemność.

~*~

~Jaiden POV~

‘Have you Heard about to new girl on the block In the blacked out ‘Benz,
With her old school kicks and her hipster friends got a piece sign in hand,
She’s everything you want and all you hated’

Luke śpiewał z miejsca pasażera podczas kiedy ja kierowałam.

‘Well dressed and overrated, some girls freak me out,
WELL Daddy’s little girl knows how to party! She’s singin ‘Pour Some Sugar On Meee!’

- LUKE PRZESTAŃ! – krzyknęłam, nie byłam w stanie trzymać dłużej mojego śmiechu -  Masz niesamowity głos, po prostu nie próbuj brzmieć jak Brian Dales proszę, to Ci nie odpowiada.
- Wiesz, ta piosenka przypomina mi o Tobie kiedy przeprowadziłaś się do Sydney – powiedział uśmiechając się.
- Naprawdę grałam taką twardzielke? – śmiałam się głośno.
- Byłaś lekko zastraszona. Tak czy inaczej, to nie chłopak powinien zabierać dziewczynę na randkę? Gdzie my w ogóle jedziemy?
- Jedno z moich ulubionych miejsc w Kalifornii. Nie martw się Lucas, pokochasz je.
Luke głośno westchnął.
- Czemu wszyscy mówią na mnie Lucas, to nawet nie moje imię.
- Pasuje Ci – wzruszyłam ramionami.
Kiedy w końcu zobaczyłam wyjście do Santa Monica na autostradzie, rozejrzałam się za miejscem żeby gdzieś zaparkować. Nie wiedziałam co będzie lepsze parkometr czy garaż, ale wybrałam pierwszą opcję. Zgaduję, że nie będziemy tu więcej niż kilka godzin.
Kiedy zaparkowałam auto spojrzałam na Luke’a. Był cichy przez ostatnie dwadzieścia minut.
- Wszystko okej? – zapytałam widząc, że patrzy na diabelski młyn, odbijająca się ciemna woda Santa Monica Pier, zagubiony w myślach.
- Ta – odpowiedział, nadal nie spuszczając wzroku – Myślałem o tym jak niesamowicie szczęśliwy jestem mając kogoś takiego jak ty w moim życiu – Luke złapał moją rękę, patrząc z mola w moje oczy, pocierając moją dłoń – Wszystko było szalone ostatnio i byłbym załamany gdybyśmy nie naprawili tego.
- Luke – powiedziałam – Wiem, że nigdy nie zakończymy tamtej nocy dobrze i chcę, żebyś wiedział że naprawdę Cię kocham. Bardziej niż cokolwiek.
Zabrałam dłonie z jego rąk i zarzuciłam je na jego szyję i pocałowałam go. Nasze usta wydawały się jakby były dla siebie stworzone. Iskra między nami była niezaprzeczalna i nie chciałam kochać kogoś innego niż jego.
Przestałam całować Luke’a.
- Chodźmy, mamy randkę do odbycia.
Wyskoczyłam z auta bardzo szybko, chcąc otworzyć drzwi dla niego odkąd randka była moim pomysłem. Ale on chyba pomyślał o tym samym, ponieważ spotkaliśmy się z tyłu samochodu i wybuchliśmy śmiechem.  
- Jesteś dziewczyną, to ja powinienem otwierać dla Ciebie drzwi – Luke powiedział łapiąc moją rękę i zaczęliśmy iść letnią nocą w kierunku mola.
- Tak, powinieneś również wozić mnie, ale nie wiesz jak jeździć po prawej stronie ulicy.* Dosłownie – zaśmiałam się na własny żart.
- Więc to jest to sławne Santa Monica Pier? – zapytał mnie, patrząc na ogromne molo przed nami.
- Rzeczywiście jest – odpowiedziałam – Jest śliczne w ciągu dnia, ale wygląda lepiej nocą. To dlatego, że lampki odbijają się w wodzie i to wygląda bardziej żywo.
- Jest idealnie – Luke powiedział przyciągając mnie bliżej i pocałował mnie w policzek.
Poszliśmy wzdłuż chodnika w końcu dochodząc do wejścia na długie molo. Po bokach, byli ludzie grający na gitarach i śpiewający. Mieli otwarte pokrowce od gitar, mając nadzieję na pieniądze. Widząc to zdałam sobie sprawę jak szczęśliwi byliśmy z tego, że mamy okazję występować przez tysiącami ludzi.
Przechodząc obok jednego wrzuciłam dwadzieścia dolarów i uśmiechnęłam się.
- Czasami jesteś za miła wiesz? – Luke zapytał lekko ściskając moją rękę – O MÓJ BOŻE czy to rollercoaster?! – Luke krzyknął nagle biegnąc w jego kierunku. Oczywiście pociągnął mnie za sobą.
- To jest trochę nieprzyjemny rollercoaster ale skoro Cię uszczęśliwi – powiedziałam. Kiedy doszliśmy na początek kolejki, facet ze znajomym spojrzeniem, mający na sobie mundur ochroniarza zabrał od nas pieniądze kierując nas na przejażdżkę.
- Luke, czy ten facet nie wyglądał Ci znajomo? – zapytałam kiedy siedzieliśmy.
- Jaki facet?
- Ten który brał od nas pieniądze.
- Oh nie wiem, nie patrzyłem na niego – Luke złapał moją rękę kiedy nas przypięli. Uśmiechnął się szeroko – Jesteś gotowa?
Nie słyszałam go, ponieważ byłam za bardzo zajęta myśleniem kim ten koleś mógł być. Miałam chore uczucie w moim brzuchu. Rollercoaster wystartował z szybką prędkością, przez co się wyprostowaliśmy na siedzeniach. Przeważnie kochałam je, więc nie wiedziałam czemu czułam się jakbym miała zaraz zwymiotować.
Kiedy dotarliśmy do zjazdu, zaczęliśmy jechać w dół i wszyscy krzyczeli.
I wtedy zdałam sobie sprawę.
- LUKE! – krzyknęłam. Spojrzał na mnie i zaczął się śmiać, pewnie myślał że to przez przejażdżkę. Wtedy zaczęłam panikować.
- LUKE TO PIERDOLONY RICHARD! – wykrzyczałam na całe płuca, jego radość z twarzy natychmiast zniknęła. Czułam się sparaliżowana. Liścik był prawdziwy, to nie był jakiś pieprzony żart. A my umrzemy.
Kiedy nasza przejażdżka się skończyła, bałam się. Wróciliśmy na ziemię i nie było ani śladu Richarda.
- Jesteś pewna, że się nie przewidziałaś Jaiden? No wiesz, mam na myśli że jest w więzieniu – Luke spojrzał patrząc na mnie zmartowiony.
- Luke, wiem co kurwa widziałam – odpowiedziałam patrząc na tłum.
Nagle głośny hałas sprawił, że zamarłam.
Pistolet.
Odwróciłam głowę w stronę gdzie dochodził ten dźwięk i zobaczyłam mężczyznę trzymającego pistolet w stronę nieba. Widziałam, że wszyscy inni również na niego patrzyli. Kiedy wróciłam wzrokiem do niego zobaczyłam, że jest ubrany jak ochroniarz i ma megafon w ręce.
- WSZYSCY PROSZENI SĄ O OPUSZCZENIE MOLA W TRYBIE NATYCHMIASTOWYM – powiedział do niego. Oczywiście ludzie go posłuchali. Spojrzałam na Luke’a a on na mnie. Złapaliśmy swoje ręce i zaczęliśmy biec z resztą. Nagle zostaliśmy zatrzymani przez faceta przed nami, złapał nas.
- Wy dwoje nigdzie nie idziecie.
Wtedy zaczęłam płakać. Czemu to wszystko musi się mnie przytrafiać? Nie mogłam mieć zwykłego życia?
- To jest mój przyjaciel Robert którego poznałem w więzieniu. Czyż nie jest uroczy? – Richard nawet nie dał nam czasu na odpowiedź – Mój drugi ziom Phil ma… rzeczy które potrzebujemy dzisiaj. Spotkamy go na rollercoasterze. Chodźmy.
Wtedy Robert zaczął ciągnąć mnie i Luke’a z powrotem na przejażdżkę na której byliśmy. Całe molo było puste i nikt nie szpiegował. Już było po nas, na pewno.
Kiedy w końcu dotarliśmy na szczyt rollercoastera, Robert i Richard przywiązali mnie i Luke’a razem plecami do siebie. Moje uczucie w brzuchu było jeszcze gorsze, nawet było to możliwe.
- Oh, tam jest Phil. Miło z Waszej strony że do nasz dołączacie – Richard powiedział z chorym, przyjemnym dla niego uśmiechem na twarzy.
Obróciłam głowę i zobaczyłam kogo Phil przyniósł. Nieprzytomna Megan była na jego rękach, za nim moja mama która wyglądała na przestraszoną i… Ashton?
Spojrzałam na wszystkich z zakłopotanym wyrazem, próbując dowiedzieć się co się dzieje.
- No no Jaiden, nie musisz tak patrzeć. Po pierwsze nie zgadłabyś, że Megan mi pomagała. Może gdybyś nie kradła jej kochanego chłopaka, nie musiałaby być przeciwko Tobie – moje usta się otworzyły. Nagle jej dziwne zachowanie miało sens. Jak mogłam tego nie widzieć? I co gorsza, jak można skazywać  życie ‘przyjaciela’ na niebezpieczeństwo jakiegoś faceta?
- No cóż Meggy była nie posłuszna, więc ona będzie pierwszą osobą która zginie dzisiaj – Richard powiedział próbując stać się winnym, ale mu to nie wyszło. To było chore ile on miał przyjemności z ludzkiego strachu.
- Nie ujdzie Ci to na sucho – powiedziałam patrząc prosto w oczy Richarda. Wziął nieprzytomną Megan na ręce i włożył do wagonika rollercoastera. Czy on planował…
- Oh, ujdzie kochana.
W tym momencie podszedł do sterowników i wcisnął zielony przycisk, przez co maszyna wyskoczyła przed siebie. Próbowałam uwolnić ręce, ale nie mogłam. Pociąg z kolejki był prawie na torze, żeby rozbić ciało Megan na kawałki. I nic nie mogło tego powstrzymać.
Kiedy w końcu do niej dotarło i rozwaliło jej ciało, wydobyłam przeraźliwy krzyk i zaczęłam walić stopami wokoło, próbując kogoś kopnąć, cokolwiek kopnąć. Byłam bezradna.
Usłyszałam jak ktoś zaczyna płakać. To był Ashton. Przypomniałam sobie, że on też tu był. Jak on był w to wciągnięty?
- Ashton? – zapytałam głośno szlochając. Nie odpowiedział – Richard, czemu Ashton tutaj jest?
- On nie ma na imię Richard. To Steve – Ashton powiedział.
To było śmiertelnie spokojnie jak spojrzałam na innych. Richard wyglądał na pewnego przez komfort reszty.
- Co masz na myśli, że to Steve, Ashton?
- Pamiętasz jak Ci powiedziałem, że mój ojciec pracuję dla ogromnej firmy muzycznej?
Wszystko się układało. Miesięczne wycieczki za kraj które Richard zorganizował, sekretne telefony i wiadomości. Zawsze zakładałam, że miał romans. Nie, że moja mama BYŁA tym romansem. I oczywiście Ashton nie był podczas naszego pierwszego spotkania z Richardem, więc jak mógł sądzić, że to jego ojciec?
- O mój boże, ja pierdole – powiedziałam.
- To prawda Jaiden – Richard podszedł do mnie i dał na dół moje włosy, dając krew Megan na mnie, przez co znowu się źle poczułam. Starałam się skupić na diabelskim młynie, światłach odbijających się w wodzie, na czymś co by mnie stąd zabrało.
- Teraz Ashton, synu – Richard, Steve, cokolwiek, powiedział podchodząc ode mnie do Ashtona – Nie powiemy o tym Twojej mamie prawda?
- Jesteś cholernie chory – powiedział Ashton i plunął w jego twarz – Wiedziałem, że jest coś z Tobą nie tak.
Zły pomysł Ash. Richard wytarł ślinę ze swojej twarzy. Sięgnął do tylnej kieszeni i wyjął coś świecącego.
Nóż.
Próbowałam ponownie rozwiązać swoje ręce, ale Luke złapał mnie.
- Uspokój się Jaiden, będzie okej.
- Luke, nie będzie okej – wyszeptałam z powrotem – Jak możesz takie coś mówić?
- ODŁÓŻ BROŃ! – usłyszałam skądś za mną. Wszyscy odwrócili twarze w tamtą stronę.
- Gliny są tutaj – wyszeptał – Angie po nie zadzwoniła.
Co do kurwy?
- Śledziła nas przez pewien powód, ale cieszę się – powiedział trochę głośniej.
Nóż spadający przykuł moją uwagę; Richard.
- Teraz podnieś ręce do góry!

Patrzyłam jak Richard powoli podnosi ręce, ale nikt nie jest wystarczająco szybki, żeby go powstrzymać przed wyjęciem pistoletu spod paska. Wystrzelił kulę prosto w głowę mojej mamy.
_____________________________________________

* - chodzi o to , że w Australii jeździ się po lewej stronie jezdni a w USA po prawej i może to być trudne.

NIEEEEEEEEEEEEEEEEE, MEGAN UMARŁA A CO WAŻNIEJSZE MAMA JAIDEN!!! :(
Spodziewaliście się tego?
Za tydzień opublikuje epilog i wiecie co to oznacza?! KONIEC BRING ME BACK TO YOU! Boże nie wierzę, tak mi szkoda bo to moje pierwsze tłumaczenie i tak się z nim związałam jezu.
Teraz mam do Was dwie albo trzy prośby/
1/2) Czy pod dzisiejszym rozdziałem i epilogiem pojawi się dużo komentarzy? Baardzo dużo albo jakieś dłuższe?
3) Dobijemy do 50k wyświetleń na blogspot? Do 15k na Wattpad to trudno będzie haha.
Mam nadzieję, że podobał Wam sie rozdział. Więc... Do zoabczenia za tydzień! Jak macie jakieś pytania do mnie, o fanfiction to zadawajcie w komentarzu, na twitterze whatever :D

xx

12 komentarzy:

  1. No kuźde, jak mogłam nie pomyśleć, że to Richard ;-;
    To jest już jakiś kryminał, hahahah
    Btw. nie podoba mi się imię Lucas, lel
    Ehh, zapowiadała się taka przyjemna randka na molo, rollercoasterze, a tu BUUUUM! surpriseeee, hahahahah
    Jak ona mogła nie poznać Richarda od razu? XDDD
    To było dziwne, że ludzie się po prostu rozeszli i nic nie zrobili, widząc psychopatę z pistoletem w ręce XD
    Znając Twoich czytelników to dobijemy do 50k XD
    Będzie dziwnie, jak nie będę już czytała jedynego ff z Lukiem, które czytałam, haha
    Czekam na epilog!
    @FolllowMeJB

    OdpowiedzUsuń
  2. ja...omg...wow
    nie wiem co powiedzieć, nie spodziewałam się tego
    @voxvcrx

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój boże !!! Kobieto chcesz mi zniszczyć psychikę czy jak ?? Już myslałam, że tu będzie taka normalna, romantyczna randka...a tu nagle wychodzi Richard z pistoletem zabija jej mamę i Megan i weź. I na dodatek Ashton to jego syn *-* Jestem bardzo ciekawa co będzie w epilogu :) Chociaż chcę już jak najszybciej epilog to jest mi tak baaardzo smuno, że to już koniec Bring Me Back To You *-* Bardzo się przywiązałam do tego ff :) No więc nie mogę sie doczekać <33
    Czekam na koniec :*
    @1Dkc5SOS

    OdpowiedzUsuń
  4. O boze nie wierze ze to koniec! To nie moze sie tak skonczyc... Megan no dobra nie lubilam jej ale szkoda ze zostala zabita, ale mama Jaiden dlaczego ? Co ona mu zrobila?
    Zaraz sie porycze tak blisko smierci byla Jaiden i Luke... Rozdzial troszke smutny ale genialny!! Sjsjzjwijsiwwnwi smutno mi ze to koniec

    OdpowiedzUsuń
  5. Po tym rozdziale moja psychika się rozpadła, kocham te ff, nie wiem jak będę żyła bez niego, dobrze że jeszcze zostaje twoje drugie tlumaczenie.... będę tesknic :')

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest coś wow
    Po 1 Richard ojcem Ash'a??
    To niewyobrażalne ;d
    Sama nie wiem,co mogę więcej powiedzieć,to mnie najbardziej zaszokowało ;ooo
    Śmierć Megan trochę mną wstrząsnęła,ale mamy Jaiden jakoś nie,sama nie wiem czemu xd
    To wszystko działo się tak strasznie szybko.
    W każdym razie czekam na epilog i dziękuje za tłumaczenie xx

    OdpowiedzUsuń
  7. I chyba w tym momencie brakuje mi słów. Komentarz będzie krótki, ale przy epilogu bardziej się rozwinę. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. wow ale zakończenie. nie spodziewałam się tego

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu! ZAJEBISTE! Szkoda że już koniec. ;(

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem ci tylko jedno !!!
    Jak skończysz na epilogu i nie zaczniesz następnej części tego fanfictiona dowiem się gdzie mieszkasz, znajde cie i normalnie nie wiem co ci zrobię!!


    Dobra jednak powiem dwie rzeczy ;)
    Rozdział ŚWIETNY!!!
    Nigdy nie lubiłam Richarda i nigdy go nie bd lubieć.

    Pamiętaj MUSISZ zacząć 2 część BMBTY!!!

    Claudia xxx.

    OdpowiedzUsuń
  11. rozdział świetny. Miałam się uczyć fizyki a tymczasem czytam ff. Czekam na epilog i nastepne tlumaczenie

    OdpowiedzUsuń