niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 28


Przeczytaj notkę pod rozdziałem.
__________________________________________________
- Więc, dlatego chciałem się Was obu pozbyć – powiedział pewny siebie Richard bez litości w jego zimnych oczach. Nie było wątpliwości, że zabije mnie i mamę. My nie mogłyśmy nic zrobić.
Powoli zaczął wyciągać coś zza pleców i moje serce podskoczyło ze strachu.To był pistolet.

Rozejrzałam się po otoczeniu wiedząc, że to może być ostatni raz jak to robię. Moje białe ściany wyglądały jak pomarańczowe przez słabe światło, plakaty na mojej ścianie wyglądały jeszcze gorzej. Zdjęcia na biurku były daleko, ale wciąż pamiętałam co na nich było.
Jedno było ze mną i mamą, podczas obozu kiedy byłam młodsza, kiedy byłyśmy tylko we dwie. Chociaż było u nas słabo finansowo obie byłyśmy szczęśliwe, uśmiechające się z kajaku. Zdjęcie pod tym, było ze mną, Marią i Joshem Devine z One Direction. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Zwyczajnie sobie szłyśmy w dół ulicy w nocy wracając z obiadu. Nagle wyszedł Josh z salonu tatuaży, pijany jak cholera. Skłamałbym gdybym powiedziała, że nie skradłam mu buziaka w policzek.
Jeśli miałabym zdjęcie moje z chłopakami i dziewczynami z Australii, moja ściana ze wspomnieniami byłaby pełna. Miałabym wszystkie osoby o które dbam i mogłabym umrzeć z dobrymi wspomnieniami.
Starałam się wyobrazić sobie chichoczącą twarz Luke’a po raz ostatni, jeden z naszych ulubionych momentów. Kiedy oboje byliśmy lekko pijani i graliśmy w prawdę czy wyzwanie i został ze mną kiedy spałam w jego koszulce. Nie mogłam myśleć o lepszym, szczęśliwszym wspomnieniu niż to. Mogłam powiedzieć, że to była noc kiedy prawie to zrobiliśmy, ale ta była jak bardzo chciałam z nim być ostatniej nocy. Inny czuł jakby był wieczny i nie mieliśmy żadnych zmartwień. 
Wszystko czego potrzebowałam był Luke.
Richard przyciągnął mnie do rzeczywistości przez uczucie zimnego metalu przy mojej skroni. Lekko podskoczyłam gdy to poczułam, w porównaniu z moją rozpaloną temperaturą, prawdopodobnie przestraszona do śmierci. Zamknęłam oczy i pomyślałam o wszystkich ostatni raz, kołyszących się do Try Hard, pierwszy raz kiedy czułam się dobrze z nimi.
Zimny śmiech przerwał moje myśli. Wolno otworzyłam swoje oczy, kompletnie zdezorientowana. Spuścił pistolet z mojego czoła.
- Naprawdę myślałaś, że pozwolę Ci odejść tak łatwo? – to pytanie oznaczało nic innego jak tortury – Chcę żebyś cierpiała tak jak Twoja matka, kiedy ją zostawiłaś.
Poszedł do tyłu, biorąc kilka kroków w stronę mojej nieprzytomnej mamy.
- Chcę żebyś zobaczyła jak Twoja słodka mama umiera pierwsza.
- Proszę zabij mnie pierwszą – błagałam go cicho szlochając. Moja mama nigdy nie zrobiła niczego złego. Nie zrobiła nic tylko dbała o nas dwie, nie zasługiwała na to wszystko.
Ruszałam moimi rękoma już około pięciu minut i w końcu poczułam, że ta najdalej Richarda wydostała się ze sznura, który wcześniej mnie trzymał. Uwaga Richarda była w pełni na mojej mamie, był coraz bliżej i bliżej z pistoletem, rozwiązałam resztę dyskretnie jak tylko mogłam.
Jedyną rzeczą o jakiej myślałam była moja mama. Nie chciała umrzeć, nie mogła. Potrzeba ocalenia jej przytłoczyła mnie kiedy usłyszałam odgłos ładowania pistoletu przed jej oczami. Nie zdałam sobie sprawy, że przemieściłam się na sam wprost pistoletu.
W tym momencie stały się trzy rzeczy.
Jestem ledwo świadoma otwierających się drzwi, krzyków z drugiej strony i jak dwa pistolety strzeliły. Moją uwagę przykuł ostry ból w moim nadgarstku i odgłos ciała Richarda spadającego na ziemię.
Spojrzałam na jego ciało i to jest jakby wszystko było rozmyte. Są tutaj ludzie w czerni wchodzący do pokoju, biegający wokoło jak kurczaki.
Jestem świadoma głosów wołających moje imię w oddali, ale wszystko stawało się dalsze i dalsze. Ostatnią rzeczą jaką pamiętam było spojrzenie na moją krwawiącą rękę i odwrócenie się, żeby upewnić się czy moja mama nie jest postrzelona, przed tym jak mój umysł stał się pusty.
Następną rzeczą jaką zobaczyłam był wschód słońca. Jestem na zewnątrz mojego domu, oparta na karetce z moją owiniętą ręką. Moja mama jest w środku ambulansu i monitor z odgłosem bicia serca nigdy nie brzmiał lepiej w moim życiu.
Ona żyła.
- Jaiden? – podniosłam głowę, żeby odkryć rzecz na której miałam głowę. Myślałam, że to poduszka, ale byłam na Luke’u. Jego twarz była przepełniona ulgą i zobaczył, że na niego patrzę – Oh, kochanie myślałem, że odeszłaś. Myślałem, że Cię straciliśmy – owinął swoje ciało wokół mojego torsu i zaczął trząść, bardziej przez szlochanie które słyszałam.
Zauważyłam, że nie dotyka mojej chorej ręki, ale zamiast tego chwycił moją niezranioną i pocałował każdy z moich palców, potem dłoń, wzdłuż ręki i do mojego policzka. Jego łzy wszędzie zostawiały ślad.
-Tak się cieszę, że jesteś żywa – wyszeptał w moje ucho kiedy znowu się do mnie przytulił.
Nadal nic nie powiedziałam, byłam przytłoczona wszystkim. Sposób w jaki Luke się załamywał, dał mi do zrozumienia jak blisko byłam śmierci. Wkrótce łzy zaczęły lecieć po mojej twarzy kiedy przyniosłam moją zdrową rękę na jego szyję.
- Nigdy mnie nie opuszczaj Luke, nie ważne co się stanie. Jeśli kiedykolwiek będę próbowała z Tobą zerwać, przypomnij mi o tym jak wiele dla siebie znaczymy okej? Nigdy nie pozwól mi zapomnieć – powiedziałam między szlochaniem. 
- Obiecuję – wyszeptał, próbując się kontrolować. 
Ktoś przed nami chrząknął.
- Pani Price?
Spojrzałam do góry i ujrzałam mężczyznę w czarnym mundurze patrzącego na mnie. Rzuciłam spojrzenie ‘co?’ bez odezwania się.
- Wiem, że to prawdopodobnie nie jest dobry czas, ale pomyślałem że powinnaś wiedzieć. Twój ojciec-
- To nie mój ojciec – powiedziałam najbardziej agresywnym sposobem jaki kiedykolwiek usłyszałam w mojej mowie.
- Przepraszam, Twój ojczym, nie masz o co się martwić więcej – wiedziałam to, był martwy. Widziałam na własne oczy jak go postrzelili – Szpital w którym się znajduję jest bardzo strzeżony, więc nie ucieknie.
Co?!
- Masz na myśli, że on nie jest martwy?! – zwyczajnie na niego krzyknęłam, ale musiał się tego spodziewać bo się nawet nie skrzywił.
- Nie jest. To jest nietypowe, żeby przeżyć postrzał w mózg, ale bardzo możliwe. Richard jest bardzo żywy.

________________________________________________________
Ugh, nie podoba mi się sposób w jaki to przetłumaczyłam idk.
Nie chciałam Wam tego wstawiać dzisiaj tylko dlatego, że nie komentujecie. Nie wiem czemu, może źle tłumaczę, nie podoba Wam się? Ja też nie muszę pisać Wam notek, informować itp.
Pojawiły się dwie ankiety po prawej. Miło by było gdybyście na nie odpowiedzieli. A jak macie jakieś zagraniczne opowiadania to możecie (jak chcecie) mi je wysłać na Twitterze lub w komentarzu.
Dziękuję osobom które są ze mną od początku i to komentują.
Przepraszam jeszcze raz Was za ten rozdział, że go tak słąbo przetłumaczyłam. To ostatni w tym roku.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU.
(edit) CHCIAŁAM PODZIEKOWAĆ ROLE PLAYERS ZA DOBRĄ ROBOTE. KOCHAM WAS
Do kolejnej notki (;lub nie)

11 komentarzy:

  1. Aż miałam ciarki, jak czytałam, co mówił Luke.
    @FolllowMeJB

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG :O zapraszam do mnie http://my-guardian-angel-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Przetlumaczylas cudownie! Kocham to ff i po prostu mialam ciary jak czytalam co mowil Luke:) czekam na nexta♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Happy New Year skarbie x
    świetnie tłumaczysz i nie mów że nie x
    @awwmyloux

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział jest świetny skarbie, nie musisz się niczym przejmować :) czekam na następny xx @Aww_MyAsh

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG to jest zajebiste. Znalazłam twój blog jakiś czas temu,ale nie miałam czasu by go przeczytać. I muszę powiedziać, że jest świetny. Już nie mogę doczekać się następnego

    OdpowiedzUsuń
  8. Meeeega <3 czekam na next i zapraszam do mnie http://my-guardian-angel-ff.blogspot.com/?m=1 :)

    OdpowiedzUsuń
  9. On powinien umrzeć ughh Ale jezuu jak dobrze że ona i jej mama sa całe sdhcnduhncjn / @melodiime

    OdpowiedzUsuń